Mija kilka miesięcy od czasu, jak przy ,,trójce” oddano do użytku dwa boiska. Oba ze sztuczną nawierzchnią - jedno do gier zespołowych, a drugie do piłki siatkowej. - Na początku tej inwestycji zadeklarowałem, że boiska będą służyć oczywiście uczniom, ale po zakończeniu lekcji mają z nich także korzystać mieszkańcy osiedla wielorodzinnego, na którym zlokalizowana jest nasza szkoła - mówi dyrektor placówki Janusz Mrozkowiak, który dziś zaczyna żałować tamtych deklaracji.
- Zanim zaczniemy zajęcia na boiskach, to codziennie rano wybieramy z nich śmieci - tłumaczy nauczyciel Dariusz Nawrot. Najwięcej jest niedopałków papierosów, ale nie one są najbardziej kłopotliwe. O wiele trudniejszą sprawą jest uprzątnięcie ze sztucznej nawierzchni psich odchodów, a tych nie brakuje. Po popołudniowym i wieczornym graniu ludzi z osiedla, rano znajdują się także puszki po piwie, a ostatnio były jakieś chipsy z nieszczęsnym sosem, który też wcale nie tak łatwo można było uprzątnąć.
- Nie mamy tu żadnego koordynatora, który mógłby mieć ciągły nadzór nad porządkiem na boisku. Wygląda to tak, że woźny zamyka obiekt o godzinie 20.00, a na drugi dzień od rana nasi pracownicy mają zajęcie, żeby posprzątać po gościach. I tak przez cały czas - mówi Janusz Mrozkowiak, który wobec nieporządków zastanawia się nawet nad tym, aby boiska były zamkniętę popołudniami dla mieszkańców osiedla. Skoro nie dbają o porządek... I żeby nie było, zaraz przy boisku jest kosz na śmieci, ale te niestety zamiast do niego, to lądują na placu gry. - Jakby to był piach, albo parkiet, to żaden kłopot, bo sprząta się łatwo. Ale na sztucznej nawierzchni jest sporo większy problem, żeby dokładnie ją oczyścić - zwracają uwagę nauczyciele, a do problemu śmieci dochodzą też drobne uszkodzenia. A to gdzieś siatka się nie trzyma, albo pokrzywiona. - W skrajnych przypadkach nie ma większego problemu, żeby ustalić sprawcę. Boiska objęte są bowiem monitoringiem i w razie czego można ustalić kto i w jakich okolicznościach coś narozrabiał, bo obraz z kamer jest zapisywany - dodaje dyrektor Mrozkowiak, który chciałby uniknąć sytuacji, że popołudniami boiska będą zamknięte na cztery spusty. Ale właściwie wyboru wielkiego to za bardzo nie ma, skoro goście zostawiają po sobie bałagan i dewastują szkolny obiekt. Zresztą, na dobrą sprawę wystarczy jedna wizyta kontrolerów sanepidu, którzy jak stwierdzą zagrożenie, to zamkną boiska. I problem ich zaśmiecania będzie rozwiązany.
Moto Głos odcinek 11
Źródło: gloswielkopolski.pl
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?