Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ks. Leon Łodziński służył Bogu przez ludzi i ludziom przez Boga. Mija 5 rocznica śmierci

Redakcja
Dorota Michalczak /Zdzisław Nowak
W wieku 86 lat zmarł ks. prałat Leon Łodziński, kapłan, misjonarz. Uroczystości pogrzebowe odbędą się w czwartek, 6 sierpnia br., w kościele p.w. św. Wawrzyńca w Łomnicy. Mszy św. pogrzebowej będzie o godzinie 11.00 przewodniczył biskup pomocniczy diecezji siedleckiej Piotr Sawczuk. Następnie, ciało zmarłego kapłana zostanie złożone na miejscowym cmentarzu.

Życie księdza to służba Bogu przez ludzi i ludziom przez Boga

Z ksiedzem Leonem rozmawiałam na początku czerwca 2015 r.

60 lat to dziesiątki tysięcy godzin zadumy nad brewiarzem, tyleż godzin spędzonych w konfesjonale, odprawianiu mszy św., wygłaszaniu homilii, prowadzeniu lekcji religii, tysiącach udzielonych sakramentów świętych
Największą łaską Bożą jest to, że został księdzem. Służył Bogu przez Ludzi i ludziom przez Boga
Jubileusz sześćdziesięciolecia kapłaństwa – służbie Bogu i ludziom, skłania nas do refleksji. Trzeba spojrzeć wstecz, wrócić do dzieciństwa, nauki, pierwszej pracy. Ksiądz Leon Łodziński urodził się 30 grudnia 1929 roku z ojca Ignacego i matki Agnieszki Łodzińskich, w wielkopolskiej niedużej wiosce Łomnica. Miał młodszego o 5 lat brata Stanisława.

Szkoła Podstawowa, dzieciństwo. Jak ksiądz wspomina te odległe czasy?

Mając siedem lat rozpocząłem edukację w Szkole Podstawowej, w mojej rodzinnej Łomicy w 1936 roku. Doskonale pamiętam klasy. System nauczania był czteroklasowy. Ja chodziłem do szkoły tylko trzy lata, naukę przerwała wojna. W domu uczyłem się sam, sięgając po różne książki i pisma. Bardzo lubiłem czytać. Z matematyką szło gorzej, bo samemu to trudno było wszystko zrozumieć. Z Łomnicy zostaliśmy wyrzuceni i zamieszkaliśmy w Nądni do zakończenia wojny.

Co dalej po zakończeniu wojny?

Po zakończeniu wojny naukę kontynuowałem w gimnazjum w Wolsztynie. Po zdaniu egzaminów zostałem przyjęty i jakoś sobie radziłem. Do szkoły musiałem dojeżdżać, byłem też w internacie. Mieszkałem też u sióstr zakonnych. To były ciężkie czasy.

Kiedy zrodziły się myśli wiodące do Boga?

Powołanie rodziło się już w dzieciństwie. Często czytałem czasopismo „Oblat Niepokalanej” i już wtedy postanowiłem, że będę księdzem. Po ukończeniu gimnazjum, wybrałem studia w Wyższym Seminarium Duchownym w Siedlcach na Podlasiu. Studia trwały sześć lat. 4 czerwca 1955 roku zostałem wyświęcony przez biskupa Ignacego Świerskiego. Następnego dnia odprawiłem mszę prymicyjną w Łomnicy. Wybrałem słuszną drogę, drogę taką jaką chciałem.

Po skończeniu seminarium co było dalej?

Swoją posługę kapłańską przez siedem lat pełniłem jako wikariusz w diecezji siedleckiej. Pierwszą parafią były Sobienie-Jeziory, następnie Sarnaki i Grębków. W Sarnakach poznałem misjonarza z Afryki, który opowiadał o pracy księży na misjach. Poszukiwał księdza, który chciałby tam wyjechać. Biskup zaproponował mi wyjazd, zdecydowałem się. Szybko otrzymałem paszport i wizę. Wyjechałem do Republiki Południowej Afryki.

Życie daleko od ojczystego kraju. Tęsknota za bliskimi

Z początku bardzo tęskniłem, z czasem zajęty pracą przyzwyczaiłem się do życia w dalekim kraju, wśród obcych mi ludzi. Mieszkałem w parafii angielskiej w Kapsztadzie, gdzie byłem kapelanem Polaków. Odprawiałem msze święte, odwiedzałem rodziny i prowadziłem szkółkę dla dzieci. Z mieszkańcami porozumiewałem się po angielsku. Z powodu segregacji rasowej, gdzie czarny człowiek był dyskryminowany i poniewierany, nie najlepiej się tam czułem. Zdecydowałem się na wyjazd do Senges w Brazylii. W nowoutworzonej parafii zostałem proboszczem. Mieszkałem cały czas w zakrystii. Przy pomocy tamtejszych władz i parafian wybudowałem plebanię. W 1966 roku za sprawą biskupa Piotra Filipaka zostałem przeniesiony do Wenceslau Braz w stanie Parana.

Jako kapłan i pasterz wypełniał ksiądz swoje posłannictwo. Nowe wyzwania w pracy duszpasterskiej

Moja nowa parafia liczyła około dwudziestu tysięcy wiernych. Porozumiewałem się z nimi w języku portugalskim. W czasie 42 lat pobytu w Wenceslau Braz wybudowałem plebanię, 32 kaplice, salon parafialny, dokończyłem rozpoczętą budowę kościoła parafialnego. Jeżdziłem do kaplic odprawiać msze święte, prowadziłem biuro parafialne. Parafia posiadała radiostację, nadającą programy przez kilka godzin dziennie. Ja pół godziny dziennie prowadziłem program religijny, czytałem Pismo Święte, katechizm, były ogłoszenia i pieśni religijne.

Powrót po latach do rodzinnej Łomnicy

Mając 78 lat, 20 maja 2008 roku z żalem, na stałe, pożegnałem Brazylię. Przykro było wyjeżdżać. Ludzie nie chcieli mnie puścić, proponowali opiekę. Przyczyną była choroba nerek, która ciągnie się do dzisiaj. Wróciłem do rodzinnej Łomnicy. Jestem na emeryturze, ale wciąż aktywnie działam jako kapłan. Odprawiam msze św. w Zbąszyniu, Łomnicy i Strzyżewie. Piszę do „Zbąszyńskiego Sanktuarium „ i wydałem album pt. „Z Bogiem przez świat”.

Tytuły nadane ks. Leonowi:

Kapelan papieski (prałat) - mianowany przez papieża Benedykta XVI w 2005 roku,
Honorowy kanonik Kapituły Katedry Siedleckiej od 1991 roku,
Honorowy i Zasłużony Obywatel powiatu Wenceslau Braz (Brazylia),
Honorowy Obywatel powiatu Sao Jose da Boa Vista (Brazylia),
Honorowy Obywatel powiatu Santana do Itarere (Brazylia).

Za długie lata ofiarnej pracy z całego serca Bogu i Tobie, dziekujemy.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zbaszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto