Film "Kamerdyner" w reżyserii Filipa Bajona to opowieść o miłości prostego chłopaka z kaszubskiej rodziny, do pruskiej arystokratki, córki hrabiny von Krauss. Ta miłość rozgrywa się na tle wielkiej historii, która targa także Kaszubami. Widz będzie prowadzony przez czasy zaborów, I wojnę światową, międzywojnie, aż po II wojnę światową. O kulisach powstania tej produkcji mogli dowiedzieć uczestnicy spotkania z twórcami filmu, który odbył się (16 listopada) w Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie.
- Film opowiada o współistnieniu dwóch nacji, tzn. Prusaków, czyli Niemców i Kaszubów, czyli Polaków. Jego przesłaniem jest pokazanie, że różne nacje mogą istnieć, żyć w społeczeństwie i rozwijać się w miarę bezkonfliktowo do momentu gdy nie wkracza polityka i wichry wojny. Jeśli to się pojawi to często przyjaciele stają się wrogami i jeden zabija drugiego jak to miało miejsce w Piaśnicy - mówi Mirosław Piepka, scenarzysta i współproducent "Kamerdynera".
- To nie będzie inny trailer i inna treść. To będzie prawdziwa historia, która będzie przekazana w sposób uczciwy, rzetelny i bardzo liryczno-emocjonalny - mówi z kolei Olga Bieniek, producent "Kamerdynera". - To będzie film o wojnie, ale bez niej. Wojna będzie w tle. To będzie film o życiu ludzi na terenie, który został dotknięty przez rozmaite siły zewnętrzne również przez niesnaski lokalno-społecznościowe.
W filmie, który na ekrany kin ma wejść jesienią 2018 roku, widzowie m.in. zobaczą wątek ludobójstwa w Lesie Piaśnickim.
- Dzięki reżyserowi ten wątek będzie pokazany w dosyć niezwykły sposób jak na film. Bardziej poprzez dramat i poetyckość pojedynczych osób niż w formule jak w "Katyniu", gdzie pokazano masową zbrodnię i rozstrzeliwania. Filip Bajor uznał i jak się okazuje miał rację, że wymowa zbrodni przedstawiona w ten sposób w "Kamerdynerze" zostanie spotęgowana - wyjaśnia Piepka.
W obsadzie filmu znajdują się tacy aktorzy jak Janusz Gajos, Adam Woronowicz, Borys Szyc, Daniel Olbrychski, czy Anna Radwan. Co ciekawe w "Kamerdynerze" pojawiają się także dialogi w języku kaszubskim.
- Ale nie tylko mówimy po kaszubsku i śpiewamy. Do pracy nad filmem zaprosiliśmy Kaszubów, którzy byli statystami. Jeździli z nami nawet na Warmię i Mazury gdzie kręciliśmy sceny - mówi Olga Bieniek, producent filmu.
Jak zdradzają twórcy "Kamerdynera" przed ekipą jeszcze kilkanaście dni zdjęciowych, a potem montaż i przygotowywanie się do premiery.
- W 80 proc. film kręcony jest na Warmii i Mazurach, które zastępują nam Kaszuby. A dlaczego? Bo Kaszuby są już tak zabudowane nowoczesnością, że nie ma tutaj miejsca na kręcenie epickich scen - tłumaczy scenarzysta.
Spotkanie w wejherowskim muzeum odbyło się w ramach warsztatów filmowych w projekcie "Piaśnica - kultura miejsca" organizowanego przez Fundację Sedlaka.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?