WOLSZTYN - Handlowcy protestują

Około trzydziestu handlowców sprzedających swoje towary na parkingu przy wolsztyńskim targowisku przy ul. Komorowskiej w Wolsztynie czuje się oszukanych. Zarządca placu postanowił przenieść ich stoiska w inne miejsce, na co kupcy nie wyrażają zgody.
- Od czterech lat handluje na parkingu, bo na placu targowym już nie ma miejsca - mówi Jan Zapotoczny z Babimostu. - Do tej pory nikomu to nie przeszkadzało. Tak jak inni regulowaliśmy opłaty, zostawiliśmy tu sporo grosza. Teraz nagle mamy się stąd wynieść. To niesprawiedliwe. Przecież za pieniądze, które odprowadzamy co tydzień już dawno można było utwardzić część parkingu.
Parkingowi handlowcy oczekują wykupu stałej rezerwacji miejsca pod swoje stoiska. Handlowcy udali się w tej sprawie do Urzędu Miejskiego, ale urzędnicy odesłali ich do zarządcy placu.
- W czwartek wprowadzam całkowity zakaz handlu na parkingu - mówi Robert Mączkowski, właściciel targowiska. - Początkowo chciałem pozostawić handlujących na parkingu, ale pod warunkiem, że dostosują się do moich zaleceń. Chodziło przede wszystkim o bezpieczeństwo. Stragany ustawione były bowiem między parkującymi samochodami. Niedawno niewiele brakowało, by doszło w tym miejscu do potrącenia. Zaproponowałem, by stragany ustawić pod ogrodzeniem. Nie wszyscy chcieli się z tym zgodzić. Grupę podburzał zwłaszcza jeden z handlujących. W końcu po rozmowach okazało się, że tylko jemu nie odpowiada przeniesienie się na plac, gdzie są jeszcze wolne miejsca. Pozostali zgodzili się na tę propozycję. Są to osoby, które handlują przez 1-2 miesiące w roku.
R. Mączkowski nie zamierza zmniejszać parkingu ani go utwardzać.
- Plac dzierżawię od gminy, więc trudno żebym w niego inwestował - mówi R. Mączkowski. - Wytyczanie nowych miejsc do handlowania na parkingu nie jest dobrym pomysłem. Już teraz brakuje miejsc postojowych, a problem będzie jeszcze większy gdy rozpocznie się budowa basenu. Obecnie właśnie tam część osób zostawia swoje samochody. Pozwalam na handel na parkingu w wyjątkowych sytuacjach np. przed Świętem Zmarłych, gdy handlujących jest naprawdę dużo. Poza tym okresem plac w zupełności wystarcza na potrzeby sprzedających swoje towary.