WOLSZTYN- Rośnie zadłużenie szpitala

Wolny do niedawna od kłopotów finansowych szpital w Wolsztynie nagle zaczął tonąć w długach. Na koniec lipca zadłużenie lecznicy wynosiło ok. 1,6 mln zł. Jeżeli dalej będzie rosnąć w takim tempie to na koniec roku może wynieść nawet 3 mln zł. Podczas niedawnego posiedzenia Zarządu Powiatu Wolsztyńskiego, poszerzonego o radnych z komisji zdrowia i budżetowej, główna księgowa szpitala Iwona Hamrol poinformowała, że zaczynają się problemy z utrzymaniem płynności finansowej. Czy z kondycją wolsztyńskiej lecznicy rzeczywiście jest tak źle?
- Mamy problemy, ale na razie udaje nam się regulować rachunki - mówi Aleksandra Sibilska, dyrektor SP ZOZ w Wolsztynie. - A cała sytuacja spowodowana jest koniecznością dostosowania naszej lecznicy do wymogów NFZ, który co rusz stawia nowe warunki. By utrzymać kontrakty, które posiadamy, musimy je spełniać. Na razie większość wydatków jest związana właśnie z ich wypełnianiem. Tak duże zadłużenie spowodowane jest kupowanym przez nas sprzętem. W zestawieniach musimy wykazać jego amortyzację. Po jej odliczeniu z 1,6 mln zł rzeczywistego zadłużenia pozostaje 520 tys. zł. Ostatnio doposażyliśmy OIOM oraz poradnię ginekologiczną, do której musieliśmy zakupić aparat USG. Wcześniej można było korzystać z aparatu znajdującego się na oddziale. Teraz konieczny jest dodatkowy w poradni. Doposażenia wymagają także pozostałe poradnie. W każdej z nich musi być wydzielona część diagnostyczno -zabiegowa. Musimy też kupić nową karetkę, windę na oddział dziecięcy i wiele innych rzeczy. Na te zakupy musieliśmy zaciągnąć kredyt, którego spłata potrwa 4 lata. Inwestycje, które obecnie realizujemy na pewno nie przyniosą nam dodatkowych dochodów. Myślimy natomiast o wprowadzeniu dodatkowych usług, które przy niewielkich nakładach generować będą zyski. Jednym z rozwiązań ma być dzienna rehabilitacja, którą zainteresowanie jest bardzo duże, a której nie ma w najbliższej okolicy. Mamy także kilka innych pomysłów. O nich będzie można powiedzieć po ich przedyskutowaniu w gronie lekarzy i Zarządu Powiatu.
- Pacjentów na oddziałach szpitalnych jest rzeczywiście mniej, ale więcej jest za to w poradniach – wyjaśnia A. Sibiliska. - Jest to spowodowane zmianą procedur wprowadzonych przez NFZ. Wcześniej np. pacjent mógł być przyjęty na oddział na jeden dzień. Teraz trafia on do poradni. Zmniejszyła się nam ilość porodów, ale jest to związane z niżem demograficznym, a nie odchodzeniem pacjentek. Wręcz przeciwnie. Trafiają do nas panie z najdalszych zakątków Polski, które słysząc o dobrych warunkach na oddziale, chcą rodzić właśnie w Wolsztynie.
Zdaniem A. Sibilskiej obecna sytuacja finansowa SP ZOZ nie odbiega od tej, która była w poprzednich latach. - Nigdy nie było idealnie, a niekiedy zaległości w płatnościach były nawet większe, Zdarzało się tak np. wówczas, gdy były nadwykonania i trzeba było czekać na zapłatę za nie. Wcześniej jednak sytuacja finansowa nie była aż tak analizowana i nagłaśniana – uważa A. Sibilska.
Część pieniędzy „ucieka” ze szpitalnej kasy, ponieważ lekarze specjaliści kierują na badania w konkretnym gabinecie.
- Powiedziano mi, że RTG zęba mogę zrobić tylko na Wodnej – mówi pan Roman.- Uważam, że nie powinno się nakłaniać pacjenta do wykonania badania w konkretnym gabinecie. Jest przecież wolny wybór. Wolałem jednak zrobić zdjęcie tam, by uniknąć sytuacji, że stomatolog powie mi np. że zdjęcie jest niewyraźne i trzeba je powtórzyć. Czy szpital nie może dogadać się ze specjalistami, by kierowali na badania do naszej lecznicy? Przecież wszystkim powinno zależeć, by pozostała w naszym mieście.
- Niestety nie jest to takie proste – mówi A. Sibilska. - Prowadziliśmy rozmowy, ale lekarze mają między sobą ciche umowy,z których nie chcą zrezygnować. Takie sytuacje dotyczą nie tylko zdjęć, ale też badań laboratoryjnych. Zdarza się, że nie chcą nam za nie płacić, bo pacjent miał pójść do innej placówki.
Zdaniem pacjentów można by uruchomić w szpitalu dodatkową działalność, która mogłaby przynieść dochód np. zabiegi laryngologiczne.
- Mamy panią laryngolog z tytułem doktora, a na miejscu nie ma możliwości przeprowadzenia zabiegu czy operacji – mówi jeden z mieszkańców.- Wiem, że pani laryngolog kieruje pacjentów do Poznania i sama tam jeździ, by nie wyjść z wprawy przy wykonywaniu takich zabiegów. Czy nie można byłoby uruchomić ich w Wolsztynie.
- Najpierw musielibyśmy otworzyć poradnię laryngologiczną przy szpitalu, a to wiąże się z kosztami – zaznacza A. Sibilska.- Nie wiadomo czy pani laryngolog chciałaby u nas podjąć pracę. Uruchomienie oddziału to także koszty. Musimy mieć też zapewnienie ze strony NFZ, że podpisze kontrakt na takie usługi. Temat jest wart uwagi, ale najpierw musimy się uporać z zaleceniami, które musimy wykonać. Od 1 stycznia liczymy na wyższy kontrakt na Zakład Pielęgnacyjno - Opiekuńczy. Pomimo obietnic nie przyznano nam go od 1 lipca, ale nie tracimy na większej ilości łóżek, ponieważ mamy jeszcze braki w wykonaniach spowodowane działalnością ZPO w ograniczonym zakresie.
Pomimo obietnic, że zaciągnięcie kredytu będzie możliwe tylko w przypadku 5 procentowych oszczędności na płacach dyrekcji SP ZOZ nie udało się poczynić takich oszczędności.
- Nie możemy dopuścić do tego, by z powodu obniżki płac lekarze odeszli do innych szpitali, bo wtedy zagrożone będzie wykonanie kontraktów – mówi A. Sibilska.- Nie oznacza to, że zgadzamy się na każda podwyżkę. W każdym przypadku zmiana stawek jest poprzedzana negocjacjami. Nie możemy też zredukować zatrudnienia, bo NFZ wymaga określonej ilości osób przy konkretnym kontrakcie. Pod koniec roku planujemy niewielkie redukcje w przypadku osób, które mogą przejść na wcześniejsze świadczenia emerytalne.