18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zbrodnia przypomniana. Mordy sowieckie w Kargowej. [ZDJĘCIA,VIDEO]

Roman Rzepa
Mieszkańcy Karszyna w gminie Kargowa zamontowali tablicę z nazwiskami 14 ofiar sowieckiej zemsty z 29 stycznia 1945 roku

W niedzielę 29 stycznia 2013 roku w Karszynie gm. Kargowa, odsłonięto tablicę zawierającą 13 nazwisk byłych mieszkańców tej wsi, którzy zginęli dokładnie 68 lat temu, w styczniu kiedy to na te wówczas graniczne tereny wkroczyła armia czerwona. Nasi ówcześni wyzwoliciele dla ludności niemieckiej byli śmiertelnym zagrożeniem. Nie wszyscy jednak zdawali sobie z tego w pełni sprawę, nie wszyscy też stali się ofiarami krwawej zemsty za zbrodnie, których Niemcy dopuszczali się w Rosji. Z przekazów wynika, że jeden z żołnierzy radzieckich rozstrzelał 13 osób czyli dwie rodziny. Ośmiu było wyznania katolickiego a pięciu ewangelickiego.

Więcej na ten temat można przeczytać w przemówieniu Tadeusza Mąkosy, który był jednym z inicjatorów zamontowania tablicy i jest autorem książki opisującej historię Karszyna.

Czcigodni kapłani,
Szanowni goście,
Bliscy memu sercu mieszkańcy Karszyna!
Trzynaście miesięcy temu, kiedy w Boże Narodzenie 2011 roku rozpoczynałem moją przygodę związaną ze spisywaniem wspomnień mieszkańców Karszyna, nawet przez myśl mi nie przeszło, że nadejdzie taki dzień jak dzisiaj. Miałem zamiar uchronić przed zapomnieniem przeżycia ludzi, którzy po zakończeniu działań wojennych osiedlili się w tej wsi – te usłyszane w dzieciństwie i te, które mogłem usłyszeć od nielicznych już osób pamiętających tamte czasy.
Jednak w porę się zreflektowałem i nie popełniłem błędu, jaki na tzw. Ziemiach Zachodnich przez wiele dziesiątków lat pokutował, polegającego na tym, że historię tego obszaru spisywano od 1945 r., jakby nie było niczego wcześniej. Trzeba było, żebym w swoich poszukiwaniach spotkał ludzi, po rozmowach z którymi wiedziałem, że pierwotny zamysł muszę zweryfikować. Wspomnę tutaj tylko o niektórych. Pierwszy to pan Tadeusz Wojter z Klenicy, za sprawą którego dotarłem do dwóch bezcennych źródeł historycznej wiedzy o Karszynie – Kroniki Parafii Klenica oraz Historii miejscowości powiatu zielonogórskiego. W obu dziełach, po pokonaniu bariery językowej, poznałem historię naszej miejscowości niemal od początku jej założenia. W tym momencie już wiedziałem, że muszę moje spisywanie wspomnień rozszerzyć o przeżycia mieszkańców Karszyna zamieszkujących tę wieś w czasie wojny i możliwie długo przed nią. W ten sposób dotarłem do mamy mojego kolegi z podstawówki pani Pauli Kubickiej.
Szanowni słuchacze, pani Paula przechowała w pamięci tragiczną wiedzę o nieszczęściu, z którym dziś, po 68 latach próbujemy w sposób godny człowieka się uporać. W czasie kilku rozmów opowiedziała o bolesnej prawdzie skrywanej przez dziesięciolecia. To pani Kubicka jest ową drugą osobą, do której los skierował moje związane z pisaniem kroki.
I kolejna, równie ważna osoba, bez której nie byłoby dzisiejszej uroczystości. Jest nią kapłan katolicki od niedawna administrujący kargowską parafią - ksiądz kanonik Marek Pietkiewicz. To on w chwilę po tym, jak wraz z panem Bernardem Chmielem przedstawiliśmy mu pół roku temu pomysł upamiętnienia tablicą zamordowanych w styczniu 1945 roku karszynian, powiedział, że to przecież oczywiste, że to zrobimy. Na naszą propozycję, że ze względu na to, iż zamordowani byli katolikami i ewangelikami, zatem warto, aby uroczystość religijna związana z odsłonięciem tablicy – symbolicznego nagrobka - była w duchu ekumenicznym, po raz wtóry stwierdził, że to żadna przeszkoda. Tym bardziej, że wydarzenie od początku było planowane na styczeń, kiedy przypada tydzień modlitw o jedność chrześcijan. Potem nastał czas przygotowań, w tym powołanie Społecznego Komitetu, Spotkania z księdzem Dariuszem Likiem proboszczem Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Zielonej Górze i wykonanie samej tablicy.
Mamy szczęście, że okoliczności nam sprzyjają i byliśmy dziś świadkami upamiętnienia 13 cywilnych ofiar wojny. Wtedy, kiedy pamięć o zbrodni była bardziej żywa, takich sprzyjających okoliczności nie było. Obecni tu państwo Krystyna i Rudolf Bocheńscy pamiętają, że 50 lat temu ksiądz kanonik Jan Meger proboszcz Parafii Kargowa w 1962 roku upomniał się u władz państwowych o godną pamięć o ofiarach ostatniej wojny z Karszyna. Było to podczas pogrzebu 41 więźniarek obozu koncentracyjnego z Gross Rosen zamordowanych przez eskortę w czasie marszu śmierci w lesie koło Nowego Jaromierza. Tamten apel księdza przeszedł bez echa. Dziękujmy Panu Bogu, że żyjemy w czasach, kiedy możemy z tymi niezałatwionymi i trudnymi sprawami się uporać. I że dzieje się to w czasie, kiedy pamięć o tej zbrodni wojennej jeszcze się nie zatarła.

Szanowni zebrani,
Elementem skromnej dekoracji za mną są słowa kard. Stefana Wyszyńskiego:
Gdy gaśnie pamięć ludzka, dalej mówią kamienie
Myślę, że w przypadku karszynian pamięć będzie dochowana a pomagać jej trwać będzie „kamień” - odsłonięta dziś w świątyni tablica.

Niesłychanie interesujący i ważny dla polsko - niemieckiego pojednania jest list pastora z Drezna, który powstał na okoliczność odsłonięcia tablicy. Duchowny z Saksonii bardzo chciał uczestniczyć w Karszynie

Drodzy mieszkańcy Karszyna i okolic.
Ks. Lik z Zielonej Góry poinformował mnie o staraniach związanych z upamiętnieniem zamordowanych w ostatnich dniach wojny obywateli Karszyna.
Z ust pana Mąkosy dowiedziałem się szczegółów tego wydarzenia.
Tą drogą chcę przekazać moje szczere uznanie za tę chwalebną intencję.
Przez kilkadziesiąt lat opinia publiczna w Niemczech była opanowana przez ludzi, którzy mówili wyłącznie i tylko wyłącznie o niesprawiedliwości i krzywdzie, które spotkały niemiecką ludność. Nie wypadało mówić o losie Polaków, Czechów, Litwinów itd. Ostatnia głosicielka tej "prawdy" to pani Steinbach.
Tacy ludzie jak pani Steinbach mówią: my Niemcy jesteśmy szlachetni, dobrzy, nikomu nie zrobiliśmy nic złego. Źli to tylko inni. Oni nam zrobili wielką krzywdę.
My jesteśmy aniołami.
Stąd po dziś dzień jest obawa wśród wielu Niemców przed publicznym mówieniem o niemieckich ofiarach tej paskudnej i przeklętej wojny.
Kto jest ofiarą? Kto jest sprawcą?
Niektórzy politycy, propaganda w państwach niedemokratycznych lubią czarno-biały światopogląd. Ale świat nie jest czarno-biały.
Weźmy na przykład młodego Rosjanina. Złorzeczy, gdy Niemcy palą jego wieś i zabijają ludzi. Zgłasza się do wojska. Broni ojczyznę. Ale jaka to ojczyzna? Połowa jego rodziny została zesłana na Syberię. Nikt nie wie, dlaczego. Nikt stamtąd nie wrócił.
On walczy w wojsku radzieckim. Ale jakie to wojsko? To wojsko przecież razem z Wehrmachtem napadło na Polskę. On walczy za wolność. Ale swoją walką przyczyni się do tego, że imperium stalinowskie zostanie rozszerzone aż do Łaby. Swoją walką przyczyni się do tego, że Polska zostanie przesunięta na mapie o kilkaset kilometrów, co spowoduje nowe cierpienie milionów ludzi. Swoją walką przyczyni się do tego, że w samej Rosji panuje przez następne kilkadziesiąt lat barbarzyński system.
Kto jest ofiarą? Kto jest sprawcą?
Ów Rosjanin jest ofiarą i sprawcą zarazem. Nie ma prostych prawd w tym świecie.
I jeszcze jedno. Wojna to wielka godzina dla małych zbrodniarzy.
Pan Müller chce mieć dom sąsiada, idzie do Gestapo, mówi że sąsiad brata się z polskimi pracownikami przymusowymi. Sąsiad już nie pożyje długo.
Pan Kowalski chce domu sąsiada, idzie do Rosjan, mówi że sąsiad to esesman. Sąsiad długo już nie pożyje.
A pan Müller i pan Kowalski mają czyste ręce i czyste sumienia. Tak stało się podczas wojny kilkadziesiąt tysięcy razy.
Kto jest sprawcą? Rosjanin, któremu dano rozkaz rozstrzelania tych sąsiadów? Oficer radziecki, który bał się, że będzie podejrzany o poszanowanie życia wrogów wielkiego Związku Radzieckiego?
Prawda rzadko kiedy jest prosta.
W Polsce po wojnie dużo mówiono o ofiarach polskich. O ofiarach z rak niemieckich publicznie i głośno, o ofiarach z rak radzieckich mówiło się tylko szeptem.
Wśród wielu Polaków panowało przekonanie, że Niemcy są winni wojny.
Ale nikt nie zapytał się, czy Niemcy pragną tej wojny.
Nikt nie zapytał się tego młodego Rosjanina, czy chce napaść Polskę.
Nikt nie zapytał się Polaków, czy chcą wielkiego Stalina jako nowego boga.
20, 30 lat temu społeczeństwo polskie zaczynało się interesować tym, co było w ich domach, w ich miastach przed rokiem 1945. Okazuje się, że wśród Niemców byli bohaterowie, jak Otto Schimek, młody Austriak, który odmówił wykonania rozkazu rozstrzelania Polaków, za co został rozstrzelany przez sowich rodaków.
Jak Dietrich Bonhoeffer, urodzony w dawnym Breslau, słynny teolog, działał w podziemiu przeciwko Hitlerowi, za co został zamordowany na osobisty rozkaz Hitlera kilka dni przed końcem wojny.
Jak Jochen Klepper, urodzony w Bytomiu nad Odrą, wielki poeta niemiecki. Ożenił się z Żydówką. Kiedy żona i córka miały być posłane do obozu koncentracyjnego, to Klepper wraz z zoną i córką poszli w śmierć w drugą niedzielę adwentowa 1942 roku.
Przez polsko-niemieckie kontakty rosło w Polsce przekonanie, że i Niemcy byli ofiarami.
W moich oczach wojna to czas wielkich zbrodni i największego z możliwych grzechów, bo biblia jednoznacznie mówi: żyjcie w pokoju i zgodzie.
Niestety, kościoły w Niemczech tak nie mówiły. Kościoły bardziej były posłuszne Hitlerowi niż Bogu. Dla kościołów ojczyzna stała ponad wiarą, bezwzględne posłuszeństwo stało ponad miłością bliźniego. Mówiono Bóg jest z nami, jest po naszej stronie, błogosławi Führera i nasze wojsko. W moich oczach to było niesamowite bluźnierstwo. To była wielka zdrada miłości Bożej.
Wojna nigdy nie służy ludziom. Ale zawsze przynosi dużo cierpienia. Wszystkim. Nawet zwycięzcom.
U nas jest stare przysłowie: pokój prowadzi do dobrobytu - wojna prowadzi do nędzy.
Wojny sprzyjają tylko tym którzy na nich zarabiają albo marzą o tym, żeby panować nad całym światem.
Wszystkie ofiary zasługują na naszą pamięć. Kto chce, żeby szanowano jego kulturę, jego historię, jego cierpienie, musi szanować i uznać kulturę, historię i cierpienie innych.
Kto chce pokoju, musi dbać o prawdę. Musi przyznać się do czarnych plam jego przeszłości. Prawda nie jest wygodna. Ale prawda leczy rany duszy.
Kto chce pokoju, musi dążyć do niego drogą pokojową, bez przemocy, bez kłamstwa.
Mieszkańcy Karszyna pamiętający 13 ofiar ze stycznia 1945 r. dają wspaniały i szlachetny przykład szanowania godności ludzkiej i gotowości do dobrego sąsiedztwa z Niemcami i ze wszystkimi pragnącymi pokoju.
Niech Pan Bóg pobłogosławi obficie wszystkich mieszkańców Karszyna.
Erich Busse, Drezno, 24. 01. 2013 r.
Pastor

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Zbrodnia przypomniana. Mordy sowieckie w Kargowej. [ZDJĘCIA,VIDEO] - Wolsztyn Nasze Miasto

Wróć na wolsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto