Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co w sprawie pogryzienia chłopca przez dwa owczarki niemieckie?

Natalia Krawczyk
Natalia Krawczyk
17 listopada dwa agresywne psy pogryzły 11-letniego chłopca. Czy ich właściciela czekają jakieś konsekwencje? Jak ustalono, owczarki nadal przebywają w zielonogórskim schronisku.

Psy, które we wtorek 17 listopada pogryzły 11-letniego chłopca nadal przebywają w zielonogórskim schronisku. W sprawie przesłuchiwani są świadkowie.

- Czekamy na dwie opinie, jedna dotyczy tego, czy psy były szczepione, druga to opinia behawiorysty, który oceni ułożenie tych psów, np. czy miały skłonności do agresji

- mówi rzecznik prasowy wolsztyńskiej policji Wojciech Adamczyk.

Chłopiec wyszedł ze szpitala 25 listopada w stanie dobrym. Jak wyjaśnia Urszula Łaszyńska, rzeczniczka Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem, 11-latek miał głównie rany zewnętrzne, pogryzienie nie wywarło skutków na głębsze warstwy skóry. Wykonano też tomografię głowy i nic poważnego nie wykazała.

Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło 17 listopada około godziny 18.30 na terenie boiska sportowego w Mochach.

- Ustalono, że pod koniec treningu piłkarskiego, kiedy dzieci schodziły już do szatni, dwa duże psy w typie owczarka niemieckiego pogryzły jednego z uczestników treningu

- mówił Wojciech Adamczyk. Chłopiec trafił do szpitala przy ul. Krysiewicza w Poznaniu.

11-latek pogryziony przez psy był operowany w poznańskim szpitalu

- Chłopiec od razu po przyjeździe przeszedł operację. Zszyto rany szarpane głowy, pleców i ud. Obecnie jego stan jest stabilny, ale pozostaje na obserwacji na oddziale chirurgicznym

- mówiła Urszula Łaszyńska.

Prezes klubu sportowego podkreśla, że agresywne psy pojawiły się niewiadomo skąd

- Nikt wcześniej nie widział tych psów. Mama czekała za dzieckiem po zakończeniu treningu, chłopiec pobiegł po telefon komórkowy do szatni, był w odległości około 20 m od boiska, w połowie drogi psy zaatakowały

- wyjaśniał Mirosław Pietrzak, prezes klubu ULKS Rywal-Klon Mochy. Osoby dorosłe usłyszały krzyk dziecka i od razu pobiegły odpędzić psy. Dzięki temu nie uciekły z boiska tylko weszły pod schody i tam zostały.

- Dla nas najważniejsze było, żeby te psy zostały, aby hycel mógł je złapać. Gdyby uciekły z boiska to być może nikt by ich nie znalazł, a tak zostały zbadane. Później okazało się, że właściciel się zgłosił

- dodał. Poza tym nikt nie kojarzył tych psów i nie wiedział skąd one są.

- Prawdopodobnie uciekły tydzień wcześniej, możliwe, że były głodne i zaatakowały. Zawsze dbaliśmy jako klub sportowy o to, aby osoby dorosłe, opiekunowie byli podczas treningów. W tym dniu były cztery osoby dorosłe, w tym trzy z klubu i mama tego chłopca

- mówił kilka dni po zdarzeniu prezes klubu.

Czytaj więcej

Czytaj

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wolsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto