Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

DZIEŃ - Noworodek na klatce schodowej

Danuta Rzepa
Państwo Słomińscy z dziećmi  - Barrtoszem i Julią w miejscu gdzie znaleźli torbę z noworodkiem
Państwo Słomińscy z dziećmi - Barrtoszem i Julią w miejscu gdzie znaleźli torbę z noworodkiem Fot. Danuta Rzepa
Urodzone kilka godzin wcześniej niemowlę znaleźli w środę 29 września w torbie podróżnej, która leżała na klatce schodowej bloku, w którym mieszkają przy wózku ich 2 letniego synka.

- Jeszcze nie mogę dojść do siebie – mówi pani Ewa. - Cały czas myślę co mogłoby się stać, gdybyśmy nie zajrzeli do tej torby. Przechodziliśmy obok niej kilka razy. Pierwszy raz przed godz. 8.00, gdy odprowadzałam córkę do szkoły. Już wówczas zwróciłam uwagę na tę torbę, która stała między wózkiem a drzwiami do piwnicy. Pomyślałam wówczas, że ktoś pewnie wyjeżdża, a torbę zostawił bo zszedł do piwnicy lub wrócił po coś do mieszkania. Gdy wracałam torba dalej stała. Zaczęliśmy się nią interesować koło 10.00. Wówczas wychodziliśmy do teściów. Torba leżała już na wózku. Widocznie przełożyły ją tam sprzątaczki. Powiedziałam do męża, że tam chyba coś się rusza, ale on odparł, że pewnie mi się przewidziało. Na odchodne rozpięłam zamek do połowy i włożyłam rękę,. W środku było coś miękkiego, jakby sierść. Gdy wracaliśmy około 12.00 torba dalej tam była. Ja poszłam do mieszkania, a mąż po córkę do szkoły. Po chwili Julka przybiegła na górę krzycząc, że mam szybko zejść do taty.

- Postanowiłem w końcu zajrzeć do tej torby -mówi pan Mirosław. - Nie pamiętam dokładnie czym było przykryte dziecko. Na wierzchu musiało być coś miękkiego, wełnianego – chusta lub spódnica. Gdy rozchyliłem materiał zobaczyłem nóżkę. Dziecko było nagie, zawinięte w ręcznik. Miało związaną, ale nie odciętą jeszcze pępowinę. Nie płakało, ale oddychało. Krzyknąłem do córki, by biegła po mamę, a sam zadzwoniłem na pogotowie. Żona chciała zaraz ubrać maleństwo.
- Pomyślałam, że pewnie mu zimno, bo na dworze taki ziąb – mówi pani Ewa.- Chciałam je zabrać do domu, ale w końcu uprzytomniłam sobie, że to przecież nie moje dziecko. To była dziewczynka. Miała śliczną buzię, czarne włoski. Zanieśliśmy ją do sąsiadki na parterze i tam czekaliśmy na przyjazd pogotowia. Byli po kilkunastu minutach. Lekarz od razu zbadał małą i powiedział, że będzie dobrze.

Dziecko przewieziono do szpitala w Sulechowie.
- Już tam dzwoniłam – przyznaje pani Ewa. - Powiedziano mi, że dziecko czuje się dobrze, ale chciałabym je zobaczyć. Planujemy wraz z mężem i dziećmi pojechać do szpitala w sobotę.

Oprócz pogotowia do bloku przyjechała też policja, by szukać matki porzuconego dziecka. Znaleziono ją po dwóch godzinach. Okazała się nią 32 letnia mieszkanka pobliskiego Kuligowa, niewielkiej osady, oddalonej około 4 km od Babimostu. Kobieta przeprowadziła się tam z Babimostu pod koniec sierpnia. Wraz z trojgiem dzieci wynajęła mieszkanie – pokój z dostępem do wspólnej kuchni i łazienki.

- Mówiła, że nie może się dogadać z teściami – mówi Paweł Waligóra, współwłaściciel domu. - Zgodziłem się, ale pod warunkiem, że zamieszka tylko z dziećmi. Po kilku dniach zaczął pojawiać się konkubent. Przyjeżdżał wieczorem, rano znikał. Planowałem z nią porozmawiać na ten temat, ale po tym co się stało na pewno nie przedłużę jej wynajmu. Gdybym wiedział, że coś takiego zrobi w życiu bym nie wynajął.

- Nawet nie wiedzieliśmy, że jest w ciąży – mówi sąsiadka. - Po niej w ogóle nie było widać.
Kobieta urodziła dziecko w nocy z wtorku na środę 29 września w opuszczonej szopie znajdującej się kilka metrów od domu. W porodzie pomagał jej prawdopodobnie konkubent, 30 letni mieszkaniec Babimostu. To on spakował dziecko do torby, rowerem zawiózł do Babimostu i podrzucił na klatce schodowej bloku przy ul. Rynek 20. Musiał to zrobić między godz. 5.00 a 7.00, bo w tym czasie na klatce pojawiła się torba.

- Jeszcze o 6.00 widziałam go jak siedział w pokoju wraz z matką dziecka – mówi mieszkanka Kuligowa. - Widocznie później pojechał do Babimostu. Ona wyszła z domu jak zwykle około 8.00, gdy po starszą córkę przyjechał szkolny bus. Rozmawiała ze mną jakby nigdy nic. Spytała czy bym jej nie kupiła podpaski jak będę w mieście. Około 14.00 przyjechali policjanci. Gdy odjechali przyszła się poradzić czy ma jechać na badania ginekologiczne, bo chcieli ją zabrać. Powiedziałam, że jak nie ma nic do ukrycia to niech jedzie. Po chwili policjanci wrócili. Ona wzięła telefon i wsiadła do radiowozu. Jej 3 letni syn i 5 letnia córka zostali u mnie. Starsza 9 latka była jeszcze w szkole. Około 19.30 policjanci przyjechali ponownie i wraz z jakąś panią zabrali dzieci. Nie płakały. Pani powiedziała, że ma dla nich zabawki. Spokojnie wsiadły do radiowozu.

Kobieta została zatrzymana w policyjnej izbie. Trafił do niej także jej konkubent.
Obaj usłyszeli zarzut porzucenia noworodka i narażenia go na utratę życia lub zdrowia. Grozi im za to kara do trzech lat więzienia.
Kuligowo to niewielka osada, licząca w sumie sześć domów, z których trzy są zamieszkałe przez cały rok, a kolejne tylko w sezonie letnim. Mieszka tu około 20 osób. Wszyscy są wstrząśnięci tym co się stało.

- Nie ma żadnego usprawiedliwienia do takiego postępowania– mówi jedna z kobiet. - Sama pochodzę z wielodzietnej rodziny i nawet gdybym miała dziesięcioro dzieci to i tak jedenaste bym wychowała. Gdy przyjechała policja sąsiadka zwierzyła mi się, że przed rokiem urodziła dziecko i zostawiła je w szpitalu. Może teraz bała się, że przy drugim będą już konsekwencje. Ale mogła przecież z kimś o tym porozmawiać. Na pewno byśmy jej pomogli.

W piątek kobieta została zwolniona z aresztu. Po godz.14.00 rowerem przyjechała do Kuligowa. Głowę schowała pod kapturem sportowej bluzy. Przy próbie nawiązania rozmowy skłamała, że to nie ona. Bez słowa weszła do domu, nie zamieniając słowa z sąsiadami, którzy stali przed budynkiem. Nie chciała z nami rozmawiać o tym co się stało. Do tematu wrócimy.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wolsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto