"Wszędzie jestem zbywana"
- W ciągu jednego tygodnia dwukrotnie dziki zryły mi całą działkę. Zgłosiłam to do zarządu działkowego, jednak powiedzieli mi, że oni się tym nie zajmują i że mam zgłosić się do straży miejskiej. Funkcjonariusze byli jednak zdziwieni, że osobiście to zgłaszam
- informuje nas właścicielka działki w ROD im. II Armii Wojska Polskiego.
- Nikt nic nie chce mi powiedzieć, po prostu wszędzie jestem zbywana. Straż miejska powiedziała, że mam porobić zdjęcia oraz że przyjmują zgłoszenie - na tym się skończyło. Koszt naprawy szkód wyniósł około tysiąc złotych. Dziki za płotem chodzą, aż strach siedzieć, bo nie wiadomo, kiedy zaatakują
- przekazuje poirytowana czytelniczka.
W jakich sytuacjach interweniuje straż miejska?
Rzecznik straży miejskiej informuje, w jakich sytuacjach funkcjonariusze mogą reagować, a w których ich rola jest zupełnie inna.
- Rola straży miejskiej ogranicza się tylko i wyłącznie do przyjmowania zgłoszeń, ewentualnej weryfikacji zgłoszeń oraz do zbiorczego przekazania informacji do centrum zarządzania kryzysowego
- podkreśla Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy Straży Miejskiej Miasta Poznania.
- Inna sytuacja jest wtedy, gdy na przykład na terenie przedszkola pojawi się dzik, czy też wataha dzików. W tym momencie interweniujemy bezpośrednio chroniąc ludzi, żeby, nie doszło do jakiegoś wypadku
- dodaje Przemysław Piwecki.
Potrzeba konkretnych działań
Za interwencje w sprawie dzików niezagrażających życiu bądź zdrowiu mieszkańców odpowiada Centrum Zarządzania Kryzysowego.
- Sytuacja wygląda w ten sposób, że jeśli dziki pojawiają się bliżej niż 150 metrów od miejsca, gdzie przebywają ludzie, to jedyne co możemy zrobić to odstraszyć dziki. Jednak w takiej sytuacji mieszkaniec musi bezpośrednio zgłosić się do nas, a my wysyłamy na miejsce łowczego
- oznajmia Waldemar Stelmasiak z Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa UMP.
- W przypadku strat obywatelowi zostaje poinformowanie Skarbu Państwa, ponieważ zwierzęta dziko żyjące są ich własnością. Wszelkie szkody powstające w wyniku działalności dzików ponosi Skarb Państwa
- dodaje Waldemar Stelmasiak.
Ekspert w sprawach łowiectwa obawia się jednak, że bez konkretnych działań dziki dalej będą się rozmnażać oraz czynić szkody.
- Jeżeli nie zostanie coś zrobione w temacie fragmentacji wielkołanowych pól kukurydzy, co umożliwiłoby odstrzał dzików poza miastem, żeby ich było mniej i aby w efekcie nie wkraczały między zabudowania, no to będziemy stać w miejscu
- podkreśla prof. Robert Kamieniarz.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Obserwuj nas także na Google News
Miejskie Historie - Trzcianka:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?