Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fantastyczna przygoda młodych adeptów piłki nożnej z Chorzemina

OPRAC.:
Roland Buśko
Roland Buśko
W połowie lipca grupa młodych piłkarzy Orkanu Chorzemin wybrała się na obóz do Hiszpanii. Pomysłodawcą całego przedsięwzięcia był jeden z trenerów chorzemińskiej drużyny Radosław Wawrzyniak.

Plan wyjazdu do Hiszpanii, jak mówi R. Wawrzyniak powstał w jego głowie, dokładnie rok temu na obozie w Zbąszyniu.

- Wtedy było to tylko marzenie, jakże odległe i prawie nie do zrealizowania. Ale skoro inni byli, pomyślałem my też spróbujmy. Wraz z rodzicami zaczęliśmy szukać. Chorwacja, Włochy i Hiszpania - te trzy kraje przewijały się na treningach. I w końcu znaleźliśmy biuro - BK TURISMO i panią Anreę. Plany, kosztorysy, zebrania i ciągłe pytania. Zupełnie nieznany nam temat, a więc wiele niewiadomych i co się z tym wiąże, strach i obawa. Obawa zarówno moja czyli organizatora jak i rodziców. Wiele pytań o to, co tam będzie, co zabrać, czy damy radę, co z covidem, co z upałami, co trzeba załatwić na miejscu, itd. W końcu po intensywnych działaniach wybór padał na Hiszpanię i Barcelonę. Któż z nas nie chciałby zobaczyć Camp Nou. To marzenie nie tylko każdego młodego ale i także nieco starszego piłkarza, a także zwykłego kibica Dzisiaj mogę powiedzieć, że byliśmy na tym obozie dzięki ogromnemu wsparciu rodziców, bo to oni pomagali i przede wszystkim wspierali psychicznie. Cały czas czułem z ich strony pozytywne nastawienie - że się uda, że damy radę. W ekspresowym tempie Powstała grupa, która w naturalny sposób stała się sztabem organizacyjnym. Następnym etapem przygotowań był plan pozyskania sponsorów na wyjazd, ubezpieczenie, karta EKUZ, wyżywienie na drogę, woda, kremy do opalania, czapki, okulary itd. W tym momencie w organizację wyjazdu zaangażowała się potężna grupa, osób, która jak się okazało mogła wszystko. Z tymi ludźmi można się wybrać na koniec świata, kontynuuje Radosław Wawrzyniak. Teraz po obozie już wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych, że nie ma ograniczeń, że naprawdę możemy wszystko. Nasza przygoda rozpoczęła się 11 lipca o 6.00 rano, kiedy to ruszyliśmy autokarem do miejscowości Callela w Hiszpanii. Jechaliśmy ponad 30 godzin. Długo, ale nikt nie narzekał, ani dzieci, ani rodzice w tym czasie stworzył się 42-osobowy kolektyw. Po przebyciu drogi już wiedziałem, że możemy na siebie liczyć, że będziemy się wspierać i wzajemnie pomagać.
12 lipca jesteśmy na miejscu. Nareszcie. Siedmiopiętrowy hotel moloch przed nami. Dzielimy się na trzyosobowe pokoje, które otwierane są kartą i powstaje pytanie czy dzieci sobie poradzą. Stołówka - "szwedzki stół ", setki ludzi i pytanie się powtarza. Kolejna bariera - język. Dzisiaj powiem tak - dzieciaki szybciej przystosowują się niż dorośli. Przykłady - karta Uno zastępuje kartę hotelową, potrzebną do włączania światła, a na stołówce jako pierwsze odnajdują się w wyszukiwaniu nowych potraw. Łatwiej nawiązują też kontakty z innymi, nie mając oporów przed próbą konwersacji. Po drugim dniu OLA, wypowiadane przez naszych zawodników słychać wszędzie.
Zarówno warunki noclegowe jak i wyżywienie były fantastyczne. Do dyspozycji mieliśmy cztery baseny, z których mogliśmy korzystać do woli, choć ostatecznie wybraliśmy jeden , który nam najbardziej pasował.
Kolejne trzy dni były bardzo podobne. Rano rozruch na plaży, śniadanie i trening w Calleli, później obiad, baseny, telefony, kolacja i trening wieczorny, który mimo czterdziestostopniowego upału był czymś przyjemnym, bowiem płyta boiska była zlewana wodą. Podczas obozu mieliśmy także okazję grać w siatkonogę i piłkę plażową. Apogeum naszej eskapady nastąpiło w sobotę, kiedy to zwiedzaliśmy jeden z najpiękniejszych stadionów na świecie Camp Nou w Barcelonie. Po trzech godzinach intensywnych przeżyć nastąpił ciąg dalszy zwiedzania tym razem miasta Sagrada Familia i deptak La Rambla oraz pokaz fontann. Jak się okazało nie były to wszystkie atrakcje jakie czekały na nas w Hiszpanii. Wisienką na torcie okazał się sparing rozegrany z Girona FC, zespołem którego seniorzy rywalizują z Barceloną i Realem w rozgrywkach ligowych. Rozegraliśmy dwa mecze. Zarówno rywale jak i my wystawiliśmy po dwa zespoły. Boisko podlewane, mecze mają dużą intensywność, po nich strzelamy karne choć nie było remisów, ale była świetna atmosfera. Spełniliśmy kolejne swoje marzenia i wyznaczyliśmy kolejne cele. Jeśli teraz graliśmy z Gironą, to kiedyś może z samą Barceloną. Po meczach dzień laby i wracamy do siebie.
Bogatsi o kolejne doświadczenie, zadowoleni, spełnieni i szczęśliwi. I chyba najważniejsze- pełni wiary, że to nie koniec, że trzeba poprzeczkę podnosić i snuć następne plany. Przy okazji chciałbym podziękować wszystkim zaangażowanym w ten projekt, a w szczególności : kierownikom - Szymonowi Gilowi i Adamowi Wawrzyńskiemu. Agnieszce Andrys i Przemkowi Kalembie, a także tłumaczce Magdalenie Firlej oraz wszystkim rodzicom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wolsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto