Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ktoś bestialsko zastrzelił Lutka. Sprawcy szukają policjanci

Redakcja
Funkcjonariusze policji wyjaśniają sprawę postrzelenia psa, do którego doszło w miejscowości Rakoniewice. Oględziny weterynarza potwierdziły, że Lutek zginął od postrzału.

Ktoś z zimną krwią zastrzelił Lutka. Członka rodziny, który nie zasługiwał na taką śmierć. Policja poszukuje mordercy pieska, który od 11 lat był dla kogoś prawdziwym szczęściem. To kolejny bulwersujący przypadek, który pokazuje, jak bestialsko potrafią zachowywać się ludzie.

Był ulubieńcem rodziny. Jak mówią jego właściciele, był bardzo spokojny i nigdy nie okazywał agresji. Mieszkali nieopodal lasu, do którego nigdy nie chodził sam. Zawsze robił to pod opieką rodziny. Sam spacerował wyłącznie nieopodal domu. Właściciele wspominają wspólne wycieczki rowerowe, spacery. Spędzali razem każdą wolną chwilę, ciesząc się wzajemnie ze swojej obecności. Niestety ktoś bestialsko im to odebrał. Pozbawił ich codzienności, która była dla nich tak ważna. Pozbawił ich części rodziny.

18 stycznia Lutek wyszedł na swój ostatni spacer. Niestety na swojej drodze spotkał kogoś, kogo ciężko jest nazwać człowiekiem. Spotkał kogoś, kto z zimną krwią wymierzył do niego z broni. I strzelił...
Sprawą zajęła się policja

Lutek z widoczną raną postrzałową, ostatkiem sił, doczołgał się do domu. Tam odszedł. Oględziny wykonane przez weterynarza potwierdziły, że zginął od postrzału. Wiadomo również, że strzał nastąpił z bardzo bliskiej odległości. Śrut, którego ślady odnalazł weterynarz, przeszedł na wylot.
Sprawa została zgłoszona na policję. - Postępowanie w związku z zawiadomieniem o postrzeleniu psa prowadzą funkcjonariusze Komendy w Rakoniewicach. Weterynarz potwierdził, że do śmierci doszło w wyniku postrzelenia. Znaleziono pozostałości śrutu, co potwierdza, że nie była to broń myśliwska- mówi oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Grodzisku Wielkopolskim, kom. Kamil Sikorski.

Jak dodaje nasz rozmówca, czynności prowadzone są w myśl ustawy o ochronie zwierząt, w związku z podejrzeniem zabójstwa. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, za ten czyn sprawcę może spotkać kara pozbawienia wolności do lat trzech.

Policja ma już pierwszego podejrzanego, który jednak nie przyznaje się do postrzelenia Lutka. - Obecnie trwają czynności wyjaśniające, osoba ta została wskazana przez właścicieli. Ustalamy, gdzie mężczyzna przebywał w momencie, gdy doszło do postrzelenia psa- wyjaśnia K. Sikorski.

O sprawie w mediach społecznościowych zaalarmowali przedstawiciele „Zwierzęcego Madagaskaru”, który pomaga zwierzętom w Polsce i Wielkiej Brytanii. Nie kryją swojego oburzenia i podkreślają, że w tej sprawie sprawiedliwości musi stać się zadość. - Prosimy każdą osobę, która wie cokolwiek o tym zdarzeniu lub też była świadkiem. Może ktoś słyszał huk wystrzału, czy widział kogoś w okolicy z bronią palną. Każda informacja może się przydać. - mówią.

Niech ta historia będzie przestrogą, że tacy ludzie nie są bezkarni. Właściciele wierzą w to, że policja znajdzie sprawcę. Przypomnijmy, że kilka tygodni temu zakończyła się podobna sprawa. Wówczas do zastrzelenia psa doszło w Sielinku. Sprawca został skazany na pół roku więzienia, zapłatę nawiązki na rzecz Stowarzyszenia Pomocy Zwierzętom Łapa z Nowego Tomyśla w wysokości 3000 złotych, a także zapłacenie kosztów postępowania sądowego.

To nie pierwszy taki przypadek!
W kwietniu 2018 roku informowaliśmy o równie bulwersującej sprawie. Wówczas policjanci zatrzymali 32-letniego mężczyznę, który przyznał się do uśmiercenia co najmniej pięciu kotów. Sprawa ujrzała światło dzienne po tym, jak jeden z jego kolegów z byłej firmy złożył zawiadomienie. Ze złożonych na jednym z poznańskich komisariatów zeznań dowiadujemy się, że zatrzymany mężczyzna chwalił się o uśmiercaniu kotów przed swoimi kolegami z pracy. Podejrzany o znęcanie się nad zwierzętami nie stawiał oporu. - Podczas przesłuchania 32-latek przyznał się do znęcania i ostatecznego uśmiercania przynajmniej pięciu kotów. Usłyszał zarzuty karne w oparciu o art. 35 ustawy o ochronie zwierząt, za co grozi mu kara nawet do pięciu lat pozbawienia wolności- przekazał nam K. Sikorski. Sprawa wciąż toczy się przed sądem. Jaki będzie jej finał? To się okaże.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto