Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekarze i pielęgniarki nie mieli objawów, a mają przeciwciała. Są jednymi z tzw. superroznosicieli koronawirusa. Jest ich wśród nas wielu

Agata Pustułka
Agata Pustułka
Naukowcy zbadali personel medyczny pod kątem narażenia na SARS-Cov-2. To pierwsze tego typu badania w Polsce. Okazało się, że niemal 100 proc. osób zarażonych SARS-COV-2 (objawowych) wytwarza przeciwciała dopiero po ok. 17-19 dniach od zakażenia. Niestety, każdy organizm daje indywidualną odpowiedź na chorobę. Niewykluczone, że w populacji mamy tzw. superroznosicieli – czyli osoby, które są zakażone koronawirusem, ale nie mają żadnych objawów i zarażają inne osoby. Należy zatem jak najszybciej wyłapywać osoby zakażone, u których nie występują żadne objawy, po to by dalej nie roznosiły wirusa. To najważniejsze wnioski z badań.

Eksperyment badawczy został przeprowadzony przez naukowców z Uniwersytetu Opolskiego, Śląskiego Parku Technologii Medycznych Kardio-Med Silesia w Zabrzu i Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Do udziału w nim zaproszone zostały trzy szpitale nie-jednoimienne:

  • Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 4 w Bytomiu,
  • Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Opolu,
  • Centrum Medyczne Eko-Prof-Med w Miasteczku Śląskim.

Przebadanych zostało ok 300 lekarzy, pielęgniarek, diagnostów laboratoryjnych i ratowników medycznych. Dwukrotnie pobierano im krew żylną (w odstępie dwutygodniowym, aby uniknąć tzw.: „okienka serologicznego”).

Po wirowaniu otrzymana surowica krwi posłużyła do wykonania badania serologicznego z użyciem testów immunoenzymatycznych (ELISA); gdzie oznaczono przeciwciała w trzech klasach:

  • IgA,
  • IgM,
  • IgG.

Wyniki badań wskazują, że część personelu medycznego miała kontakt z wirusem i wytworzyła przeciwciała w klasie IgG, które mogą warunkować odporność na ponowne zakażeniem koronawirusem SARS-COV-2 – mówi prof. Rafał Bułdak, kierownik Zakładu Biochemii Klinicznej i Diagnostyki Laboratoryjnej, Wydziału Lekarskiego, Uniwersytetu Opolskiego

Prawdopodobieństwo ponownego zachorowania na COVID-19 u osób, u których wykryto przeciwciała, jest małe?

- Według dotychczasowych badań, prawdopodobieństwo ponownego zachorowania na COVID-19 u osób, u których wykryto te przeciwciała, jest małe. Niemniej sprawa nie jest do końca tak oczywista. Po pierwsze dlatego, że różny jest okres, w którym te przeciwciała utrzymują się we krwi. To cecha osobnicza. Po drugie, w piśmiennictwie fachowym opisano 3 przypadki pacjentów, gdzie doszło do ponownego zakażenia po upływie 4,5 miesiąca od pierwotnego zakażenia (pomimo obecności przeciwciał w tej klasie). Trzeba jednak pamiętać, że są to jedyne trzy opisane przypadki na ponad 294 miliony wykrytych na świecie zakażeń – tłumaczy prof. Bułdak.

Co 10. badana osoba ze szpitala w Bytomiu miała przeciwciała, czyli przeszła zakażenie koronawirusem

Jak wynika z badań, niemal 100 proc. osób zarażonych SARS-COV-2 (objawowych) wytwarza te przeciwciała po ok. 17-19 dniach od zakażenia. Okazuje się, że takie przeciwciała wytworzyła co 10. badana osoba z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu.

Prof. Simon: Cała Polska będzie zaraz czerwoną strefą. Opowiadajcie dalej, że koronawirus to wymysł Trumpa

W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu odsetek osób z przeciwciałami IgG wynosił nieco ponad 1 proc. Co ważne, dobór personelu do badań był losowy, ale mogli wziąć w nim udział tylko ci pracownicy, u których nigdy nie wykonywano testu genetycznego PCR na obecność SARS-COV-2 lub wynik takiego testu był ujemny.

- Testy genetyczne wykrywają obecność wirusa niezależnie od tego, czy pacjent jest w aktywnej fazie choroby. Testy serologiczne w klasie IgG informują nas o tym, czy dana osoba miała kontakt z wirusem (niezależnie od tego, czy wystąpiły objawy choroby COVID-19- czy też nie) – mówi dr Elżbieta Woźniak-Grygiel, diagnosta laboratoryjny, specjalista immunologii laboratoryjnej, z zakładu Histologii Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Opolskiego.

Z badań wynikają praktyczne zalecenia dla personelu medycznego

Testy przesiewowe pracowników Izb Przyjęć i Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych oraz personelu z pierwszego kontaktu, powinny być robione cyklicznie i w małych odstępach czasu, kiedy wirus jest aktywny, najlepiej co 5-7 dni.

Personel medyczny i pomocniczy pracujący w takich miejscach jak „wrota szpitala” czyli szpitalne oddziały ratunkowe, powinien być rutynowo i cyklicznie badany metodą PCR (genetyczną – wymaz z nosogardzieli ) na obecność wirusa SARS-COV-2.

Musisz to wiedzieć

Koronawirus w Bytomiu a koronawirus w Opolu

Interesująco wypada porównanie pod względem zachorowań na koronawirusa pracowników szpitali w Opolu i Bytomiu, które są porównywalne pod względem wielkości i liczby pracującego personelu, ale znajdują się w odmiennych aglomeracjach.

Aglomeracja śląska to połączone ze sobą miasta, duże zagęszczenie ludności, wielkie zakłady pracy i duża liczba placówek służby zdrowia, w których personel przemieszcza się, obejmując dyżury.

Aglomeracja opolska to kilka miast i przede wszystkim gminy miejsko-wiejskie o niskim zagęszczeniu ludności. Już sama struktura demograficzna tych dwóch województw może dostarczyć odpowiedzi, dlaczego w województwie opolskim jest 10 razy mniej aktywnych zakażeń SARS-COV-2 względem województwa śląskiego.

Oba szpitale w tym samym czasie wprowadziły te same reżimy sanitarne dotyczące przyjęć pacjentów (mobilna Izba Przyjęć, izolacja nowoprzyjętych pacjentów do momentu otrzymania wyników testu). Szpital w Opolu postawił na regularne badanie personelu.

- Od maja odbywa się to u nas co 3–4 tygodnie – mówi Ewa Gawrylak-Dryja, kierownik Zakładu Diagnostyki Laboratoryjnej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu, koordynatorka projektu w Opolu. Dzięki temu od razu wykluczamy osobę zakażoną.

Nie przeocz

Z kolei szpital w Bytomiu w kwietniu i maju dwukrotnie zbadał wszystkich pracowników przesiewowo. Odizolował tych, u których stwierdzono obecność koronawirusa i dodatkowo kierował na ponowne testy wszystkich członków personelu danego oddziału, jeśli poprzedni wynik testu PCR był dodatni.

Trzeba jak najszybciej wyłapywać osoby zakażone, u których nie występują żadne objawy

Wyniki tego eksperymentu badawczego pokazały, że wirus krąży. U większości nie daje on żadnych objawów, ale zakaźność dla innych może rozwijać się bezobjawowo już w trzecim dniu po zakażeniu. Należy zatem jak najszybciej wyłapywać osoby zakażone, u których nie występują żadne objawy, po to by dalej nie roznosiły wirusa – mówi dr Marcin Markiel z Izby Przyjęć Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu, koordynator projektu w Bytomiu

Profesor Rafał Bułdak argumentuje: - Niewykluczone, że w populacji mamy tzw. superroznosicieli, czyli osoby, które są zakażone koronawirusem (dodatni wynik testu PCR). Choć nie mają absolutnie żadnych objawów, to mogą zarażać inne osoby. W chorobach zakaźnych często jest tak, że część zarażonych, np. 20 proc. ,odpowiada za 80 proc. kolejnych zakażeń.

Wszyscy uczestnicy badania są zgodni – regularne wymazywanie personelu jest najtańszą formą utrzymania zdrowia w każdej populacji i każdym społeczeństwie.

Badania przeprowadzone przez śląskich i opolskich naukowców potwierdzają, że SARS-Cov-2 utrzymuje się w organizmie krótko, a największe niebezpieczeństwo stwarzają osoby, które mogą zarażać bezobjawowo. Poza tym, obecność przeciwciał IgG u niektórych pracowników służby zdrowia, przy całkowitym braku objawów choroby, potwierdza, że najprawdopodobniej są oni chronieni przed kolejną infekcją.

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto