Ponad 200 tysięcy złotych zadośćuczynienia domaga się od PKP córka ofiary wypadku, do którego doszło w 2003 roku na przejeździe kolejowym w Nowym Dworze pod Zbąszyniem.
Mimo jednoznacznego wyroku sądu, który winą za tragedię obarczył wyłącznie pracowników spółek PKP, kolejarze do tej pory nie zapłacili żądanej kwoty. Dlaczego? Przekonują, że kierowca, mimo wyłączonej sygnalizacji świetlnej i podniesionych rogatek na przejeździe, mógł uniknąć zderzenia z nadjeżdżającym pociągiem. - Na przejeździe kolejowym zawsze należy się liczyć z sytuacją, że może nadjechać pociąg - podkreśla Mirosław Skubiszyński, zastępca dyrektora PKP PLK Zakład Linii Kolejowych w Zielonej Górze.
- Ta sprawa jest oczywista i powinna zostać już zakończona - mówi mecenas Krzysztof Filip z Wolsztyna, reprezentujący interesy dziecka ofiary. - Po zakończeniu sprawy karnej w 2009 roku liczyłem, że spółki PKP wypłacą odszkodowanie bez konieczności sądowego procesu. Myliłem się. Przez rok byliśmy zwodzeni, a później dowiedzieliśmy się, że córka ofiary nie dostanie pieniędzy. I że to jej ojciec, którego ona nigdy nie poznała, przyczynił się do wypadku. To jakiś absurd.
Więcej w „Dniu Wolsztyńskim” 10 stycznia
Kierowca ciężarówki dachował w przydrożnym rowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?