Obecne granice powiatu wolsztyńskiego do poprawki

Skąd w ogóle pomysł na zmianę granic? Bo czasem mają one pokrętny przebieg i wynikają z tego różne kłopoty. - Dobrym przykładem może być jezioro Kuźnickie. Woda powiatu nowotomyskiego, pomost w tej wodzie należał do powiatu grodziskiego, a kawałek drogi nad jeziorem, do naszego powiatu i gminy. Brak jednego gospodarza, to bariera, aby samorząd lokalny mógł kompleksowo zagospodarować ten teren. Cierpią na tym nasi mieszkańcy oraz turyści - wskazuje Hieronim Birk i wymienia kolejne przykłady.

To chociażby kilka nowych domów na obrzeżach Tucho-rzy, które leżą w gminie Rako-niewice. Podobnie z drogą z Ruchockiego Młyna do Tu-chorzy, którą też ,,przecina” rakoniewicki kawałek (to tam, gdzie największe wyrwy). Żeby było sprawiedliwie, z drugiego krańca gminy, to Siedlec wcina się w drogę lubuską łączącą Babimost i Kargowę. - Mało kto wie, ale leśniczówka Paukszty na Linach należy właśnie do naszej gminy - zauważa Hieronim Birk, a przykłady podobnych azylów można znaleźć także w gminie Wolsztyn. Wystarczy pojechać z Gościeszyna w kierunku Łąkiego, przejechać całe Łąkie (drogą koło szkoły), by na samym końcu znów znaleźć się w... Gościeszynie! Kilkaset metrów kwadratowych, ale już Gościeszyn. I kłopot dla tamtejszych mieszkańców. Z zaopatrzeniem w wodę, odbiór śmieci, ze szkoła, z pocztą (pisaliśmy o tym kilka miesięcy temu)...

I dlatego właśnie, na jednym ze spotkań, wicewójt Birk zaapelował do starosty wolsztyń-skiego, aby ten zajął się, skoordynował między gminami, sprawę korekty granic powiatu. Aby ludziom żyło się lepiej... Co słychać w tej sprawie? Niestety, starosta Frąckowiak przez kilka ostatnich tygodni nie znalazł dla nas czasu, aby porozmawiać o - było, nie było - ważnej dla powiatu rzeczy, jaką jest ewentualna zmiana granic. A to urlop, a to wyjazd, a to kolejne spotkanie... Wreszcie, kilka dni temu, wygospodarował wolną chwilę. Niestety, właściwie w biegu zdążył tylko powiedzieć, że zajął się postulatem wicewójta Birka. - Ale sprawa utknęła z powodu braku pieniędzy, jakie trzeba by wydać na wytyczenie granic powiatu, a tych pieniędzy powiat nie ma - rzucił krótko starosta Frąc-kowiak, który umówił się z nami na drugi dzień. Ale nic z tej jego obietnicy nie wyszło. Nie znalazł czasu nawet na rozmowę telefoniczną (za to przysłano ze starostwa sms-a, że starosta nie zgadza się na publikację swojego zdjęcia z mapą powiatu, którą w starostwie wcale nie tak łatwo było znaleźć). Ale wracają do tematu... I kwestii pieniędzy. - Myślę, że samorządy gmin mogłyby ponieść ewentualne koszty korekty ich granic. To właściwie chyba żaden problem. Ważne, żeby społeczność lokalna dostrzegła potrzebę tych zmian, bo powodzenie przedsięwzięcia zależy w głównej mierze od woli mie-szkańców - zauważa Hieronim Birk przyznając, że oprócz tej już wspomnianej woli ważna będzie też cierpliwość. Dużo cierpliwości, bo zmiana granic administracyjnych, to czasochłonna procedura. Ale nie niemożliwa!

Udowodnił to kilka lat temu samorząd gminy Kargowa, który zmienił nie tylko granicę gminy i powiatu, ale i województwa, powiększając obszar Lubuskiego. To przez kawałek ,,poznańskiej” drogi wcinającej się w drogę lubuską (trasa Kolsko-Kargowa). Był zawsze dziurawy, bo zarządca nie miał przecież wielkiego interesu w wydawaniu pieniędzy na remont odcinka trasy otoczonej właściwie innym województwem. Dopiero drobna korekta granic sprawiła, że droga ma już jednego gospodarza i już nie straszy fatalnym wyglądam na jednym, krótkim odcinku. Można? Można!