Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oddział w Siekowie po tragedii. Szpitalne stawy zostały ogrodzone

JAP
Stawy, w których doszło do tragedii zostały ogrodzone
Stawy, w których doszło do tragedii zostały ogrodzone M. Łukaszewska
Po tragicznych wydarzeniach na terenie szpitala w Siekowie podjęto decyzję o zabezpieczeniu terenu w okolicy stawów. Konserwator zabytków może jednak zażądać rozebrania ogrodzenia

Minęły dwa tygodnie od tragedii, do której doszło na terenie oddziału neuropsychiatrycznego w Siekowie. Jeden z pacjentów, 31-letni mieszkaniec Śremu oddalił się wówczas od budynku placówki, nie informując o tym nikogo. Gdy personel zauważył jego nieobecność, o sprawie poinformowano policję. Funkcjonariusze wszczęli akcję poszukiwawczą z udziałem psa tropiącego. Jej finał okazał się niestety tragiczny. Ciało 31-latka odnaleziono w pobliskim stawie, znajdującym się na terenie szpitalnego kompleksu tera-peutyczno-rehabilitacyjnego.
Sprawa odbiła się szerokim echem, bowiem był to drugi tego typu przypadek, do którego doszło na terenie placówki w Siekowie w przeciągu niespełna dwóch miesięcy. Pod koniec lipca z sąsiedniego stawu wyłowiono zwłoki innego pacjenta, 69-letniego mężczyzny, który też zdecydował się opuścić szpital, nie informując wcześniej o tym nikogo z pracowników.

Tu nikt nie jest trzymany pod kluczem

Oddział neuropsychiatryczny w Siekowie nie jest oddziałem zamkniętym. Osoby, które tu trafiają, przyjmowane są tylko i wyłącznie za własną zgodą. W każdej chwili mogą też na własne żądanie przerwać terapię. Ma to kluczowe znaczenie w kontekście wspomnianych wydarzeń, gdyż personel szpitala nie sprawuje ciągłej i bezpośredniej kontroli nad pacjentami.

- To miejsce nie różni się od innych, tradycyjnych szpitali. Każdy z pacjentów może się poruszać po całym terenie naszego obiektu. Również po parku, gdzie znajdują się stawy. Oczywiście służą do tego wyznaczone ścieżki. Znajdują się one jednak w znacznej odległości od zbiorników wodnych - wyjaśnia Piotr Zborowski, zastępca dyrektora szpitala w Kościanie, pod który bezpośrednio podlega oddział w Siekowie.

Zespół pałacowo-parkowy należący do szpitala, liczy około 14 hektarów. Znajduje się tu sporo zieleni. Miejsce to nie jest przypadkowe, gdyż bliskość natury ma pomóc pacjentom szybciej wrócić do zdrowia. Dyrekcja szpitala, aby zwiększyć bezpieczeństwo na oddziale, bierze pod uwagę zamontowanie kamer monitoringu. Jest to jednak kosztowne przedsięwzięcie, na które trudno będzie znaleźć środki.
- Na tego typu oddziałach nie ma wymogów, by obejmować je monitoringiem. Jest to poniekąd działanie na wyrost. Mając jednak na względzie dobro naszych pacjentów, rozważamy również i taką możliwość - informuje Piotr Zborowski.

O ogrodzeniu stawów zadecyduje konserwator

Stawy, z których wyłowiono ciała pacjentów zostały już zabezpieczone. Postawiono wokół nich ogrodzenie, jednak jak zaznacza dyrekcja, jest to rozwiązanie tymczasowe. Cały teren szpitala znajduje się bowiem pod ochroną konserwatora zabytków, który musi teraz zadecydować, czy płot może pozostać na stałe.
- Skierowaliśmy już w tej sprawie odpowiednie pismo i czekamy na odpowiedź. Mamy nadzieję, że konserwator przychyli się do naszego wniosku. Jeśli tak się nie stanie, ogrodzenie niestety będzie musiało zostać zdemontowane - dodaje zastępca dyrektora szpitala w Kościanie.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wolsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto