Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwsza Polka, która przeskoczy 7 metrów? Rozmowa z Nikolą Horowską - halową mistrzynią Polski seniorek w skoku w dal

Martyna Pawelska
Martyna Pawelska
arch. prywatne Nikola Horowska
Choć jej sercu bliższe jest bieganie i jest w nim bardzo dobra, to również w skoku w dal potrafi osiągać wspaniałe wyniki. Nikola Horowska pochodząca ze Świętna (miejscowość w pow. wolsztyńskim) w Toruniu, 19 lutego, na Halowych Mistrzostwach Polski, wynikiem 6,45 metrów zdobyła złoty medal - to jej pierwszy taki sukces w seniorskiej rywalizacji. Jednak nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a ta zdolna dziewczyna mierzy wysoko. Porozmawialiśmy z nią o jej dalszych krokach w sportowej karierze, o tym co już osiągnęła oraz dowiedzieliśmy się co robi, jak znajdzie chwilę wolnego.

Pierwsza Polka, która przeskoczy 7 metrów? Rozmowa z Nikolą Horowską - halową mistrzynią Polski seniorek w skoku w dal

Pierwsze co, to gratuluję złotego medalu. Jak wrażenia po zawodach? Po osiągnięciu tego sukcesu.

Jest duży odzew z zewnątrz. Dużo ludzi nam gratuluje i jest to bardzo miłe. Nie sądziłam, że aż tyle osób to oglądało. Zauważyłam też, że z każdym rokiem jest tych kibiców coraz więcej – co mnie bardzo cieszy. Ja i mój trener jesteśmy bardzo zadowoleni, bo odhaczyliśmy taki mały punkt po drodze do tych sukcesów, które chcemy osiągnąć latem. Jesteśmy zadowoleni i widzimy, że ta nasza współpraca idzie w dobrym kierunku, także cieszy nas to bardzo.

Opowiedz nam coś o zmianie dyscypliny. Biegałaś na 200m, teraz sukces w soku w dal. Skąd ta zmiana?

Ogólnie jeszcze nie zdecydowałam, czy będę skakać, czy biegać. To przejście na skok w dal na hali było przez to, że program minutowy nie pozwolił mi pogodzić tych dwóch rzeczy, bo w podobnym czasie rozgrywały się finał na 200 i skok w dal. Chcieliśmy też zobaczyć, jak w ogóle wyjdzie mi to skakanie bez biegania i też wiem, że nie mogę odpuszczać aspektu biegania, bo jest mi to potrzebne do skoku w dal. Miałam również mało czasu, aby wystartować gdzieś w bieganiu. Stwierdziliśmy, że hala to jest i tak tylko przerywnik. Najważniejsze jest lato. Także latem na pewno wrócimy do biegania.

Czy to złoto w Toruniu, to jest dla Ciebie najważniejsza nagroda? Czy może są jakieś, które bardziej doceniasz, a są np. mniej prestiżowe?

Na ten moment na pewno złoto Halowych Mistrzostw Polskich jest dla mnie najważniejsze. Nie ukrywam, że chciałabym też bardzo mieć medale z imprez międzynarodowych i ciągnie mnie do tego coraz bardziej. Jedną z nagród, którą też bardzo doceniam, jest ta zdobyta po powrocie z długiej przerwy związanej z operacją kolana. Zdobyłam wtedy srebro i brąz na Mistrzostwach Polski. To mi wtedy pokazało, że jednak wszystko poszło w dobrym kierunku, mogę dalej trenować i to był przełom – pokazał mi, iż ta kontuzja nie przeszkodziła żeby dalej spełniać marzenia. Jeszcze było takie jedno osiągnięcie za kategorii U-20, byłam mistrzynią Polski na 200 m. Wtedy pierwszy raz zdobyłam swój złoty medal. Dało mi to pewność siebie. Nie sądziłam wtedy, że jestem zawodniczką, która może osiągać wyniki na takim poziomie. Podsumowując, wszystkie sukcesy mnie bardzo cieszą, jednak te, które wymieniłam były przełomowe w mojej karierze.

Jakie emocje odczuwasz przed zawodami? Jesteś zawodnikiem, który się bardziej stresuje, czy ekscytuje przed startem?

Na pewno się stresuje. Też to zależy od zawodów, czy jest nałożona na zawodnika jakaś presja, czy nie. Ostatnio dość często startuje za granicą i tam nic nie muszę i czuję taki wewnętrzny spokój. A często, jak jadę jako faworyt, to bardziej się stresuje, bo nie chciałabym dać plamy. Porównując emocje towarzyszące mi podczas biegania, a skoku to w bieganiu stres jest krótszy, ponieważ w skoku w dal nigdy nie wiadomo, kiedy inna zawodniczka mnie przeskoczy. Jednak ten stres z pewnością mnie nie paraliżuje, raczej jest on motywujący. Ekscytacja też jest obecna. Uwielbiam rywalizację i mnie to napędza. Zauważyłam, że czasami nakładam sobie do głowy dużo głupot, ale dostrzegam ten problem u siebie i radzę sobie z nim.

Czy mogłabyś nam opowiedzieć o początkach swojej kariery sportowej? Gdzie się zaczęła? Kto był Twoim pierwszym trenerem i jaki był Twój pierwszy klub, w którym trenowałaś?

Pierwszym moim klubem była Iskra Wolsztyn trenera Jacka Skwierzyńskiego i Pani Eli Weiss. Później należałam do WMLKS Nadodrze Powodowo, gdzie trenował mnie Pan Mirosław Polak. W każdym klubie się rozwinęłam, czegoś nauczyłam. Jestem im wdzięczna za to, że mnie nie przetrenowali w młodzieńczych latach, to wszystko było na etapie zabawy. Dzięki temu, iż to się tak potoczyło teraz mogę osiągać te wyniki, o których zawsze marzyłam. A tak typowo od samego początku to moja mama zabierała mnie na zawody takie jak Biegi Niepodległości itd. I tam narodziła się ta pasja.

Czyli w takim razie bliższe Twojemu sercu jest bieganie?

Tak. Bardziej czuje tą rywalizację. W skoku jeszcze tak samo tego odebrać nie umiem, jak na bieżni. Lubię się ścigać, wtedy bardziej mogę pokazać, że wygrywam. Jednak poziom w sprincie na świecie jest bardzo wysoki. Niestety nie jesteśmy tak samo skonstruowani mięśniowo, jak osoby np. z Afryki i wyrównać tę dysproporcję jest ciężko. A skok w dal to bardziej europejska konkurencja i łatwiej o sukces. Dlatego, jeśli chodzi o igrzyska, na które bardzo chcę pojechać, będę skupiać się na skoku. Ale to nie oznacza, że rezygnuje z biegania. Jeśli o mnie chodzi, te dwie rzeczy bardzo dobrze ze sobą współgrają, czyli skakanie i bieganie – chyba jestem już tak stworzona, aby łączyć te dwie konkurencje.

Teraz może na chwilę odejdźmy od sportu i pozwólmy ludziom poznać Cię trochę od tej prywatnej strony. Co lubi robić Nikola Horowska, jak ma chwilę wolnego czasu? W jednym z wywiadów czytałam, że lubisz piec.

Tak, lubię piec. Najlepiej wychodzi mi chyba ciasto marchewkowe i lubię też przygotowywać makarony np. ze szpinakiem. A tak poza gotowaniem, to lubię też tańczyć. Ale wiadomo, robię to tylko amatorsko, przed lustrem. Gdyby nie wyszło mi w sporcie, to bym może spróbowała z tańcem. A tak poza tym to standardowo spotkania ze znajomymi, zakupy itp. Nie ukrywam, że jednak sportowe życie zabiera sporo czasu i nie mam go za wiele. Rano idę na zajęcia, później, jak mam chwilę czasu to zjem obiad, a jak nie to już mam przygotowany wcześniej i biorę go ze sobą, żeby zjeść później. Potem ok. 3 godziny treningu i do akademika wracam w zasadzie, jak jest już ciemno. Czyli w sumie zjem coś, wykąpie się i idę spać. To jest w zasadzie moja codzienność.

Tak na koniec. Sprawdziłam jaki jest rekord Polski w skoku w dal – 6,97m. Pytanie do Ciebie brzmi następująco, kiedy go pobijesz?

Mój obecny trener Tomasz Saska cały czas uważa, że będę pierwszą Polką, która skoczy 7 metrów. To już będzie bardzo wysokie osiągnięcie i wiem, że taki wynik dałby mi medal na igrzyskach. Jak on w to wierzy, to ja też. I myślę, iż jestem w stanie to zrobić. Nie wiem kiedy, może to być nawet za 5 lat. Mam szybkość, która jest niezbędna. Muszę poprawić parę parametrów technicznych i myślę, że jest to do przeskoczenia. Jednak w tym roku jestem jeszcze w kategorii młodzieżowej i mam do pobicia 6,75. Także najpierw to!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wolsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto