Protest ratowników medycznych
W odpowiedzi na głoszone przez ratowników medycznych postulaty, resort zdrowia zapowiedział, że w najbliższych latach wzrosną nakłady na służbę zdrowia. Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że zlecił ekspertom oszacowanie kosztów dobokaretki, która uwzględni koszty pracy ratowników zatrudnionych na kontrakty, co ma rozwiązać problem.
O sytuacji naszych ratowników pisaliśmy w ubiegłym miesiącu. W naszym regionie oraz w sąsiednich powiatach - grodziskim i nowotomyskim - zespoły pracują bez zmian, a ciągłość dyżurów nie jest zagrożona. Ratownicy podkreślają jednak, że ich sytuacja jest trudna i może skończyć się odejściem od karetek.
- Wiem to, co wszyscy. Pan minister powiedział, że ma wzrosnąć stawka dobowa dla karetek S i P. Natomiast ratownicy nie są ludźmi naiwnymi i wiedzą, że nie tylko w karetkach się pracuje, a może i głównie w Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych i w innych oddziałach szpitalnych. Czekają globalnie na załatwienie tematu, a nie na karetki
– zaznacza dyrektor szpitala Karol Mońko. Jak zauważa, w wolsztyńskiej lecznicy znajdują się dwie karetki, oznaczałoby to, że zaopatrzeni będą tylko tamtejsi ratownicy, a ci pracujący na przykład na SOR już nie.
- Inna kwestia jest w Poznaniu czy Warszawie, gdzie znajdują się wojewódzkie stacje pogotowia ratunkowego i tam są tylko karetki. Nie ma Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych czy innych oddziałów szpitalnych. Wtedy można uposażyć ratowników poprzez zwiększenie ryczałtu dobowego, a u mnie jest to cząstka działalności
– wyjaśnia nasz rozmówca. Zdaniem dyrektora szpitala grafik jest realizowany i praca lecznicy nie jest zagrożona.
- Szpitale są zadłużone i zadłużają się coraz bardziej, nie wiem czemu ma to służyć
– dodaje.
Ratownicy z Grodziska będą protestować w Warszawie
Jak powiedział w rozmowie z nami ratownik z wolsztyńskiego szpitala, na protest w Warszawie wyrusza w sobotę autobus z Grodziska.
- Niestety w związku z tym, że jest okrojony skład, raczej nikt od nas nie pojedzie. Z pogotowia byli chętni, ale akurat tak każdemu wypada, że nie może
- zaznacza ratownik z Wolsztyna.
- W całym kraju ratownicy zatrudnieni na umowach cywilnoprawnych rezygnują, składają wypowiedzenia i karetki stoją. Jeśli nasza sytuacja się nie zmieni, będziemy zmuszeni zrezygnować z pracy
- mówią ratownicy z grodziskiego szpitala. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami przedstawiciele szpitala w Grodzisku i Nowym Tomyślu wezmą udział w ogólnopolskim proteście, który odbędzie się w najbliższą sobotę w Warszawie. W sumie ma to być grupa około 25 osób, a wszystko po to, by pokazać, że ich praca nie jest wynagradzana tak jak powinna być. Ratownicy medyczni od dawna walczą o wyższe wynagrodzenia, nie zgadzają się też na wyjątkowo trudne warunki pracy.
Protest ratowników w Wolsztynie
Przypomnijmy, że nieco ponad miesiąć temu, 4 sierpnia Szpitalny Oddział Ratunkowy pracował przez kilka dni w ograniczonym zakresie. Przyjmowani byli tylko pacjenci w stanie nagłego zagrożenia życia, w związku z niedyspozycją dwunastu ratowników medycznych, którzy zdaniem koordynatora są przemęczeni i potrzebują odpoczynku. Dodajmy, że na budynku lecznicy do dziś znaduje się baner dotyczący ogólnopolskiego protestu ratowników.
- Sytuacja jest dramatyczna, pracujemy po trzy osoby na zmianie i to zdecydowanie za mało
– mówił jeden z wolsztyńskich ratowników.
- To niesprawiedliwe, że wszyscy, co są na etacie dostali podwyżkę, a my na kontrakcie taki sam aneks, czyli 38 złotych. Część z nas tego nie podpisze
– dodał.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?