Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

SOR w Wolsztynie częściowo zamknięty. Koordynator: "Ratownicy są przemęczeni"

Natalia Krawczyk
Natalia Krawczyk
Natalia Krawczyk
Od 4 sierpnia Szpitalny Oddział Ratunkowy pracuje w ograniczonym zakresie. Oznacza to, że zostaną przyjęci tylko pacjenci w stanie nagłego zagrożenia życia. Jest to związane z niedyspozycją dwunastu ratowników medycznych, którzy zdaniem koordynatora są przemęczeni i potrzebują odpoczynku. Dyrektor szpitala twierdzi, że sytuacja w najbliższym czasie wróci do normy i nie ma ryzyka, aby potrzebujący nie otrzymali pomocy medycznej.

Powiatowy szpital w Wolsztynie poinformował, że od 4 sierpnia Szpitalny Oddział Ratunkowy pracuje w ograniczonym zakresie, czyli przyjmuje pacjentów tylko i wyłącznie w stanie nagłego zagrożenia życia.

- W przypadku nagłego zachorowania lub nagłego pogorszenia stanu zdrowia należy korzystać z poradni lekarza podstawowej opieki zdrowotnej lub tutejszej Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej (poza godzinami pracy lekarzy rodzinnych)

- podano w komunikacie szpitala.

Dwunastu ratowników przebywa na zwolnieniach lekarskich

Jak poinformował Tomasz Chorążyczewski, koordynator SOR, zespół pracuje teraz w okrojonym składzie. Z personelu są tylko dwie osoby, gdzie w normalnych warunkach powinny być cztery. Dodał, że dwunastu ratowników przebywa na zwolnieniu lekarskim.

- Ratownicy medyczni pracujący na SORZE w Wolsztynie są aktualnie na zwolnieniach lekarskich, ponieważ pracują po 200-300 godzin w miesiącu, są przemęczeni i muszą podreperować swoje zdrowie. Wrócą na dyżury jak dojdą do zdrowia

- mówił.

Zaniepokojona pacjentka, która się z nami skontaktowała przyznała, że w obecnej sytuacji trzeba udać się do pobliskich szpitali.

- Musimy się nastawić, że przez kolejne dni możemy nie zostać przyjęci

- podkreśliła.

"Na razie uderza to tylko w nasz szpital"

Dyrektor szpitala Karol Mońko w rozmowie z nami poinformował, że według informacji ze środy 10 osób z personelu medycznego przebywa na zwolnieniach medycznych - zarówno pielęgniarki jak i ratownicy medyczni. Na ten moment przedstawione zaświadczenia o niezdolności do pracy są krótkie - od jednego do kilku dni, choć zawsze mogą być kontynuowane. Dodał, że koordynator SOR-u na pytanie, czy jest to akcja protestacyjna stwierdził, że jest to możliwe, ale nie sądzi, ponieważ jest widoczny brak koordynacji i powszechności, ponieważ w sąsiednich szpitalach nikt nie zgłaszał tego typu problemu.

- Tylko taka forma miałaby sens - powszechność i koordynacja, a tak dotyka nasz szpital, a w szczególności szpitalny oddział, który to odczuwa boleśnie

- zaznacza Karol Mońko. Jak wyjaśnia, w kościańskim, nowotomyskim czy grodziskim szpitalu nikt o tego typu proteście wśród personelu nie słyszał.

- Na razie uderza to tylko w nasz szpital. Pewnie w podtekście coś takiego jest. Nie ma się co dziwić, jeśli komuś minister płacił dwa razy tyle, a nagle zabiera połowę pensji. Tym bardziej, że nie była ona zbyt wysoka. Trudno wyrokować, czy to akcja zorganizowana. Na pewno podjęli jakąś próbę udowodnienia, ale nie wiem komu i czego

- stwierdza Karol Mońko. Porozmawialiśmy też z wicestarostą Mariuszem Silskim, który zaznaczył, że nie jest to wina ani szpitala, ani samorządu tylko polityki państwa w tym zakresie.

Czy jest możliwe, aby pracownicy kontraktowi dostali podwyżki?

Dyrektor szpitala wyjaśnia, że nie ma takiej mocy, aby pracownicy kontraktowi dostali podwyżki.

- Ci, którzy są zatrudnieni na umowę o pracę z dniem 1 lipca dostali podwyżki. A ci, którzy są na kontraktach zostali pominięci

- mówi. Jego zdaniem sytuacja wraca do normy i w piątek prawdopodobnie medycy przebywający na zwolnieniach uzupełniają brakujący skład.

- Szpitalny Oddział Ratunkowy jest jednostką szpitala, na którym dyżuruje jeden, często dwóch lekarzy i jest zlokalizowany wokół funkcjonujących oddziałów szpitalnych oraz w tak zwanej wieczorynce, więc nie ma żadnego zagrożenia, aby potrzebujący nie otrzymali pomocy medycznej z powodu absencji chorobowej kilku pracowników, na ponad 400 zatrudnionych

- zaznacza. Ponadto wyjaśnia, że nie prosił o pomoc komendanta Państwowej Straży Pożarnej.

- Poprosiłem go jedynie, aby osoba, która pracuje u nas jako ratownik medyczny i jednocześnie jest strażakiem zawodowym miała zamieniony dyżur na piątek tak, aby zamiast iść do straży, przyszła do nas - i to się udało

- dodaje nasz rozmówca.

Zobacz także

W pokoju Adasia wkrótce pojawi się piętrowe łóżko

Marzenia się spełniają! Pokoje dzieci z Domu Dziecka Droga s...

45-lecie Zespołu Pieśni i Tańca Kębłowo. Sylwia Kotlarska wy...

Ruszył punkt gastronomiczny na plaży w Karpicku

Turyści: "Plaża w Karpicku to małe Saint Tropez". Ruszył pun...

Pan Andrzej i pan Krzysztof przyznają, że to niełatwa praca. W kabinie jest bardzo gorąco

Kolejna podróż pociągiem retro za nami! Tym razem do Stefanowa

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wolsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto