Największe święto łasuchów, czyli tłusty czwartek, w tym roku przypada 11 lutego. Zwyczaj jedzenia pączków ze słodkim nadzieniem pojawił się w Polsce dopiero około XVI wieku. Jak przygotowuje się te wypieki w najsłynniejszej cukierni w naszym mieście?
Pączki w cukierni Państwa Kachlikich przygotowywane są zgodnie z tradycyjną, wieloletnią recepturą.
- Wszystko robimy tak, jak robił mój ojciec. Nie dodajemy żadnych sztucznych ulepszaczy, opieramy się tylko na naturalnych składnikach. Dobry pączek musi być przede wszystkim świeży, dlatego smażenie zaczynamy w nocy, nie mrozimy ich wcześniej, bo straciłyby swój wyjątkowy smak- mówi mistrz Jan Kachlicki, który skrupulatnie dogląda całego procesu przygotowywania słodkości.
Grodziszczanie najchętniej sięgają po tradycyjne pączki z powidłami. W ofercie są również te z różą, budyniem i ajerkoniakiem. Sukces wypieków z tutejszej cukierni to przede wszystkim sprawdzona receptura, która nie zmienia się od kilkudziesięciu lat. Zachowany od pokoleń przepis zapewnia wyjątkowo smaczne i lubiane przez mieszkańców Grodziska pączki. Co roku przed cukiernią tworzą się kolejki amatorów słodkości.
- Tradycja jest taka, że w tłusty czwartek każdy powinien zjeść minimum jednego pączka. Ja zachęcam jednak do skosztowania minimum dwóch, żeby „dobrze się kulało”- śmieje się sam mistrz Kachlicki.
W tych pączkach na próżno szukać wzmacniaczy smaku czy sztucznych ulepszaczy. Są przygotowywane wyłącznie z naturalnych składników, smażone tak, jak robiły to nasze babcie – na smalcu. A przepis? Mąka, drożdże, cukier, masło i kilka innych składników. Szczegółowa receptura jest jednak tajemnicą. - Żeby pączki się udały i były smaczne, trzeba w przygotowania włożyć trochę serca- dodaje. Cała procedura wymaga wiele cierpliwości. Ciasto musi swoje odleżeć, nie bez znaczenia jest temperatura tłuszczu i samego pączka, który do niego trafia.
Przy formowaniu takiej ilości wypieków pomaga specjalna prasa, jeszcze z czasów przedwojennych, którą Jan Kachlicki odziedziczył po ojcu. To, co wyróżnia pączki z tutejszej cukierni, robione zgodnie z dawnymi, rzemieślniczymi metodami to fakt, że do kąpieli w smalcu trafiają już pełne nadzienia. Praca przed tłustym czwartkiem trwa tu praktycznie całą dobę. Do przygotowania jest bowiem nawet 20 tysięcy sztuk tych słodkości. Jeszcze ciepłe trafiają na sklepowe półki, a tradycją są już coroczne kolejki, które ustawiają się przed wejściem do cukierni przy ulicy Szerokiej.
Rekordziści potrafią zjeść ich naprawdę sporo. Zapach unoszący się w całym budynku sprawia, że aż trudno im się oprzeć.
- Pracownicy osiągają nawet dwucyfrowe wyniki. W ciągu całego dnia można zjeść ich naprawdę dużo, ale to jedyne takie święto w roku, więc można sobie pofolgować- podkreśla Jan Kachlicki.
Po czym poznać dobrego pączka? Właściciel najsłynniejszej grodziskiej cukierni poleca, by zwrócić uwagę na biały pierścionek dookoła. Jeśli go nie ma, to ciasto jest za ciężkie i napite tłuszczem.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?