Zawiązują komitet obrony

- W obliczu ostatnich wydarzeń jesteśmy zmuszeni podjąć zdecydowane i szybkie działania, które zapobiegną drobiazgowo przygotowywanemu i dzisiaj realizowanemu scenariuszowi zamachu na podstawy istnienia naszego szpitala - zagaił środowe spotkanie Janusz Zając, który stwierdził, że dyrektora Albińskiego odwołano w atmosferze puczu, a obsadzona w charakterze p.o. dyrektora została osoba, której życiorys zawodowy nie daje żadnej rękojmi nie tyle należytego, co nawet zgodnego z prawem prowadzenia spraw wolsztyńskiego szpitala. Stąd właśnie pomysł na środowe spotkanie, którego celem było zawiązanie Komitetu Obrony Szpitala. Długo jednak nie trwało i radny Jan Koziołek, który w poniedziałek złożył rezygnację z funkcji wiceprzewodniczącego rady powiatu, zaproponował, aby zamiast KOS powołać Wolsztyński Komitet Obrony Praworządności (robocza nazwa), co zebrani w sali podchwycili z entuzjazmem.

Padły też sugestie, że zwolnienie dyrektora wolsztyńskiego szpitala, Krzysztofa Albińskiego i zastąpienie go nową osobą ma jeden cel, którym może być ,,ustawienie" przetargu na rozbudowę i modernizację szpitala, co ma kosztować kilkanaście milionów złotych. - Można snuć takie przypuszczenia, bo to najbardziej logiczne wytłumaczenie tego, co się stało - powiedział naszemu reporterowi Janusz Zając, który na środowym spotkaniu zwrócił uwagę, że pełniący obowiązki dyrektora szpitala Tadeusz Tofel, na niedawnej konferencji prasowej w szpitalu, sam przyznał, że sekretarz powiatu zaproponował mu ,,poprowadzenie inwestycji". Na tej samej konferencji kilka razy z jego ust padło sformułowanie o ,,prowadzeniu inwestycji" oraz stwierdzenie, że ,,nie zawsze najtańsza oferta (przetargowa - red.) jest najlepsza".

- Jeśli uda się zmienić starostę, która działa na szkodę szpitala, to zapewniam Państwa, że nie będę przewodniczącym rady powiatu. Tak samo, jak Ryszard Kurp nie będzie starostą, ani nie będzie też pełnił żadnej etatowej funkcji w starostwie - podkreślił w środę Janusz Zając. Przyznał m.in., że poprosił w starostwie o kopię umowy o zatrudnienie z Tadeuszem Tofelem, ale jej nie otrzymał (umowa została podpisana wczoraj, co potwierdził nam na konferencji Piotr Krajewski) oraz, że zna przypadki korupcji politycznej oraz zastraszania i sam otrzymał telefoniczne pogróżki, aby dał sobie spokój (poinformował, że zgłosił sprawę w policji). O pogróżkach też mówili w środę otwarcie pracownicy szpitala. Na koniec podpisano listę obecności (jeden z lekarzy spytał otwarcie swojego przełożonego, czy może ją podpisać, bo przecież może stracić pracę, na co przełożony oświadczył, że codziennie jest świadkiem imiennych gróźb w szpitalu) i zapowiedziano kolejne spotkanie, już założycielskie, nowego ruchu społecznego.

Oczywiście w środę poruszono wiele więcej tematów... Pracownicy szpitala ocenili zawieszonego dyrektora oraz ,,od ręki" zweryfikowali słowa nowego szefa, który kilka godzin wcześniej o szpitali mówił na sesji rady miejskiej (wg. relacji radnych miejskich miał stwierdzić, że tommograf w szpitalu jest zepsuty. Na to personel szpitala zareagował śmiechem i poinformował, że montowany jest właśnie całkiem nowy tommograf, który ma pracować od poniedziałku) oraz wyrazili swoją opinię o działaniu starosty. O tych i innych rzeczach przeczytasz w papierowym wydaniu ,,,Dnia Wolsztyńskiego", w najbliższy wtorek.