Barłożnia. Co się dzieje w zakładzie pracy?

Pracownik zakładu pracy chronionej ma problemy z chodzeniem i grupę inwalidzką, dlatego prace może podjąć tylko w zakładach tego typu. W firmie w Barłożni pracował przez cztery i pół roku, czuł się szykanowany, dlatego postanowił zrezygnować z pracy i poszukać nowego zajęcia.

-Wszystkie problemy z pracownikami załatwia się krzykiem i wrzaskami. Nie przestrzega się obowiązków firmy związanych z tytułem zakładu pracy chronionej i finansami przyznawanymi przez PEFRON. W firmie istnieje podział pracowników, część osób otrzymuje wszystkie należne świadczenia, część nie. Nie otrzymałem urlopu ojcowskiego, ani nie mogłem latem pojechać na wakacje firmowe, bo domki były zajęte przez pracowników szefa. Zaproponowano mi wyjazd zimą, co można robić nad jeziorem o tej porze roku, jeździć na łyżwach? Zdolność do pracy osobą niepełnosprawnym wypisywał lekarz bez oglądania pacjentów na oczy. Mam zaświadczenie lekarskie, że powinienem pracować 7 godzin, ale w firmie usłyszałem, że jeśli to przyniosę mogę się od razu zwolnić. Kończyło to się tak, że mdlałem podczas pracy. Nie po to istnieje zakład pracy chronionej, żeby się dorabiać na niepełnosprawnych. To już nie o mnie chodzi, ale o innych niepełnosprawnych, którzy się boją utraty pracy- mówi pracownik.

Zarzuty potwierdza inny były pracownik firmy: -Podczas pracy stosowano mobbing i nie wypłacano mi wszystkich należnych świadczeń- mówi Paweł Kopeć- Po trzech latach procesu sąd przyznał mi racje w I instancji, ale pracodawca prawdopodobnie się odwoła- dodaje.

2010 Okręgowy Inspektorat Pracy w Poznaniu przeprowadził w firmie kontrolę.
-W wyniku kontroli inspektor pracy wydał decyzję zawierającą 5 zarządzeń oraz skierował wystąpienie zawierające 6 wniosków- mówi Jacek Strzyżewski rzecznik prasowy Inspekcji Pracy- Decyzje dotyczyły warunków eksploatacji wózków jezdniowych (między innymi zabezpieczenia przed uruchomieniem przez osoby nieuprawnione, prowadzenia dokumentacji eksploatacyjnej wózków), oznakowania dróg wewnętrznych na terenie zakładu, a także opracowania zasad ruchu wewnętrznego. Natomiast wnioski zawarte w wystąpieniu dotyczyły usunięcia z regulaminu pracy zapisu dotyczącego zasad udzielania przerw w pracy, rzetelnego prowadzenia ewidencji czasu pracy, zamieszczania w protokółach powypadkowych wniosków profilaktycznych a także przeprowadzania szkoleń wstępnych z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy przed dopuszczeniem pracownika do pracy- tłumaczy.
Nie są to jednak poważne uchybienia.

-Mogę udzielić informacji, tylko na temat zakończonych kontroli- dodaje Jacek Strzyżewski.
W sprawie swoich problemów z pracodawcą Robert Piosik skontaktował się z senatorem Janem Libickim, który jest nieformalnym rzecznikiem osób niepełnosprawnych:
-Postaram się pomóc. Poprosiłem o napisanie do mnie listu, w którym pracownik opiszę sytuacje w firmie. Przekaże sprawę doradcy prezydenta do spraw niepełnosprawnych i oraz będę monitorował jej dalszy ciąg- tłumaczy.

Jak na te poważne zarzuty odpowiada właściciel firmy. Główne zarzuty byłych pracowników dotyczą mobbingu:
-Mam mały kontakt z pracownikami, jedynie gdy przechodzę przez halę- mówi właściciel firmy z Barłożni- W firmie nie ma akordu, pracownik siada i pracuje- tłumaczy.
Druga sprawa wiąże się ze środkami z PEFRON-u, instytucji wspomagającej niepełnosprawnych.

-Nie mam nic do ukrycia. Inspekcja pracy była w firmie w 2010 roku. Inspektor sam rozmawiał z pracownikami. Nie było mnie w ogóle w firmie, pracownicy mogli spokojnie powiedzieć o swoich problemach. Kontrola wypadła jednak dobrze. Pieniędzy z PEFRON-u nie ma dużo. Pracownicy mogą uzyskać dotacje między innymi na leki, wizyty u lekarza, dojazdy do pracy oraz pożyczki. Może oskarżenia w tej sprawie biorą się z zazdrości, że jedna osoba dostała, a inna nie. Pieniądze są wydawane prawidłowo- dodaje.