Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Florian Nowak z Tłok wygrał nasz plebiscyt na Super Sołtysa Powiatu Wolsztyńskiego

Joanna Przybylska
Zachęcamy do przeczytania wywiadu z Florianem Nowakiem ze wsi Tłoki.

Gratuluję zwycięstwa w naszym plebiscycie. Zdobył Pan 843 głosy, a sołtys Powodowa, który zajął drugie miejsce miał 655 głosów. Plebiscyt odbywał się za pomocą sms-ów oraz kuponów z gazety, które czytelnicy przysyłali do redakcji. Czy śledził Pan głosowanie w internecie?
-Wiedziałem, że trwa plebiscyt na super sołtysa, ale nie śledziłem tego dokładnie. Nie wiedziałem nawet, kiedy kończy się głosowanie. Nagle w niedziele po północy rozdzwonił się telefon z gratulacjami i tak się dowiedziałem, że wygrałem. Dzwoniły oczywiście osoby z Wolsztyna i okolicy, ale również znajomi z innych województw. Zdziwiłem się skąd ludzie tak szybko wiedzą.

Jak zdecydował się Pan kandydować, która to Pana kadencja sołtysa?
Koledzy mnie namówili. W pierwszych wyborach miałem dwóch kontrkandydatów, zdobyłem więcej głosów niż oni razem wzięci. W kolejnych wyborach miałem jednego rywala, a w ostatnich wyborach żadnego. To już trzecia kadencja.

Jak zmieniły się Tłoki podczas Pana Sołectwa?
To nie ja powinienem odpowiadać na to pytanie, trzeba zapytać ludzi. Jeśli jednak Pani nalega, uważam, że bardzo ważne było zrobienie chodnika na wsi udało się nam to cztery lata temu. Było to trudne, ponieważ droga należy do starostwa i trzeba było tam zabiegać o finanse. Zostały jeszcze dwa fragmenty Tłok, gdzie droga jest utwardzona, ale nie ma asfaltu. To zadanie na przyszłość

Z jakimi problemami ludzie przychodzą?
Bardzo różnymi, o każdej porze dnia lub nocy. Po wichurach, gdzie uszkodzone zostają dachy czy łamią się drzewa. Czasami pełnie rolę mediatora w sąsiedzkich konfliktach. Wszystkim trzeba pomóc, dla mnie wszyscy są równi. Zawsze staram się zrobić co mogę.

Jakie jeszcze obowiązki wiążą się z sołectwem?
Jesteśmy specyficzną wsią, ponieważ sami musimy zadbać o nasz kościół. Ze składek pokrywamy koszty związane z codzienną eksploatacjom. Mamy też sale wiejską, którą udało się wyremontować ze środków unijnych. Współpracuje również z kołem gospodyń wiejskich, żona aktywnie działa i na spotkania przychodzi regularnie 16 pań.

Czym się Pan zajmował zawodowo, bo teraz jest już Pan na emeryturze?
Tak jestem emerytem, nie da się być sołtysem i jednocześnie osobą aktywną zawodowo. Trzeba mieć dużo wolnego czasu. Pracowałem jako strażak, byłem kierowcą. Dużo człowiek przeszedł.

Dużo Pana nie było w domu?
Pracowałem dwadzieścia cztery godziny, a potem czterdzieści osiem godzin wolnego. Dzieci się nauczyły i potrafiły obliczyć czy będę w domu w niedziele albo w święto. Przez chwilę mieliśmy inne zmiany. Dwanaście godzin pracy i dwadzieścia cztery wolnego, to było jednak gorsze. Ledwo człowiek wrócił, już musiał wracać do remizy. Kiedy pod granicą z Niemcami trzydzieści lat temu był pożar lasu, byłem tam przez tydzień. Mogliśmy albo ugasić ogień albo czekać na nową zmianę. Po pracy pracowałem jeszcze w gospodarstwie.

Czym się zajmuje Pana żona, ma Pan dzieci?
Żona zajmowała się domem i gospodarstwem. Mamy czwórkę dzieci. Wszyscy są już dorośli, mają swoje rodziny. Mieszka z nami jeszcze syn. Żona bardzo mi pomaga.

Czy Pana zdaniem na przestrzeni lat Tłoki bardzo się zmieniły?
Coraz mniej ludzi ma gospodarstwa. Ludzie przeprowadzają się z miasta, żeby mieć spokój. Nawet kilka dni temu przyjechała kobieta i pytała, gdzie u nas można kupić ziemie. Jednak podobna tendencja jest w całej Polsce.
Rozmawiała Joanna Przybylska

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wolsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto