Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

WOLSZTYN. Wspomnienie walk powstańczych (56 zdjęć)

Roman Rzepa
Zobacz jak wolsztynianie obchodzili 90 rocznicę wyzwolenia swego miasta przez powstańców 5 stycznia 1919

Wybuchy i wystrzały z karabinów przypomniały mieszkańcom Wolsztyna o 90. rocznicy wyzwolenia ich miasta w Powstaniu Wielkopolskim. Niepowtarzalne widowisko obejrzały setki wolsztynian i mieszkańców okolicznych miejscowości, którzy oblepili wręcz trasę przemarszu powstańców, a przede wszystkim miejsca, o które toczyły się najcięższe walki - starostwo, pocztę i linię kolejową.
W odtworzeniu scen sprzed blisko wieku wzięło udział 113 osób w tym 65 rekonstruktorów. Najliczniejszą 38 osobową grupę stanowili członkowie Lubuskiego Towarzystwa Rekonstrukcji Historycznej przy Lubuskim Muzeum Wojskowym w Drzonowie. Stowarzyszenie Grupa Rekonstrukcji Historycznej "3 Bastion Grolman" w Poznaniu reprezentowało 22 uczestników. Pozostali to 33 uczniów wolsztyńskich szkół ponadgimnazjalnych oraz dziesięć osób cywilnych (samorządowcy, emeryci i nauczyciele). Warunkiem udziału tych ostatnich w niepowtarzalnym widowisku było znalezienie strojów przypominających początek XX wieku. Najważniejsze postacie zagrali wolsztynianie - porucznika Kazimierza Zenktelera - Maciej Myczka, a ppor. Stanisława Siudę - Robert Orzechowski. Starosta Ryszard Kurp i burmistrz Andrzej Rogozinski wcielili się w postacie ówczesnego landrata von Lucke i burgemeistra Lacknera, a proboszcz miejscowej parafii ks. Sławomir Majchrzak przez kilkadziesiąt minut był ks. Leopoldem Zygarłowskim. W rekonstrukcji pokazano wkroczenie tylko jednej z trzech grup wyzwalających Wolsztyn.
Komentujący Anna Orzechowska i Piotr Kaźmierczak podkreślali, że był to prawdopodobny przebieg walk gdyż brakuje dokładnych informacji na ten temat, które niekiedy są sprzeczne. Pomimo to publiczność była zachwycona tym, co działo się na ulicach. Młodsi widzowie zastanawiali się czy aby nad ulicami nie przelatują pociski. Co bardziej płochliwe pociechy płaczem zareagowały na wystrzały i widok biegnących w mundurach.
- Korzystaliśmy z hukowej amunicji wystrzeliwanej z autentycznych mauserów – mówi Maciej Myczka. - Karabiny posiadają przewężenie w lufach. Użycie ostrej amunicji skończyłoby się uszkodzeniem karabinu i co najwyżej urazem samego strzelca. Pomimo to, ze względów bezpieczeństwa, widzowie nie mogli znajdować się bezpośrednio w rejonie walk. Każdy z uczestników musiał wziąć udział w szczegółowym instruktarzu jak oraz podpisać oświadczenie o udziale w przeszkoleniu.
Najbardziej obfite w efekty pirotechniczne było zdobycie repliki armaty Schneider kaliber 75 mm, która według zapisków pamiętnikarskich u zbiegu ulicy 5 stycznia, Dworcowej i Poniatowskiego. W momencie uderzenia powstańców worki otaczające stanowisko wyleciały w powietrze uniesione siłą wybuchu podłożonych wcześniej już autentycznych ładunków pirotechnicznych. Spore wrażenie robiły również wystrzały z karabinów maszynowych. Charakterystycznemu terkotowi towarzyszył ogień wydobywający się z luf cekaemów. Organizatorzy przedsięwzięcia starali się odtworzyć detale z przebiegu walk. Przy zespole szkół specjalnych upadł rażony pociskiem jedyna ofiara po stronie polskiej. Rolę Antoniego Przybylskiego zagrał rekonstruktor z Warszawy Rafał Wendołowski.

Od rana w niedzielę 4 stycznia po mieście spacerowały niemieckie patrole. Żołnierze w szarych mundurach i stalowych hełmach na głowach budzili spore zainteresowanie przechodniów. Powstańcy pojawili się nieco później. Pierwsza grupka ruszyła z placu Kościuszki na Rynek. Na miejscu trwały zapisy ochotników w punkcie werbunkowym, następnie furmanką dowieziono broń. Ciekawostką jest to, że 90 lat temu niemieckie wyposażenie dla powstańców kupowano od niemieckich kupców w Poznaniu i Gdańsku. Po rozdaniu broni nastąpiła przysięga z zachowaniem oryginalnej treści roty. Na urzędzie miejskim i siedzibie landrata pojawiły się niemieckie nazwy a nawet flagi. Tak jak 90 lat na rozmowy do porucznika wyszedł ówczesny członek rady miejskiej, którego zagrał Roman Pacyna. Następnie burgemeister, landrat, przewodniczący Polskiej Rady Ludowej dowódca oddziałów powstańczych i oficer niemiecki udali się na rozmowy do restauracji Meera. Stamtąd już bez powstańców niemieccy przedstawiciele władz cywilnych i wojska udali się do siedziby ówczesnego landrata. Opisane epizody powtórzono nawet z zachowaniem ubrań cywilnych nawiązujących do ówczesnej epoki. Mimo porozumienia doszło do walk, podczas których zginął jedyny wolsztynianin miejscowy przedsiębiorca budowlany major Nessler. Był on też jedyną niemiecką ofiarą walk powstańczych. Widzowie mieli niecodzienną okazję śledzenia z chodnika ataku powstańców na siedzibę władz ówczesnego powiatu babimojskiego w Wolsztynie. Atakujący rozdzielili się na dwie grupy, które uderzały na stanowiska niemieckiej obrony. Na przejeździe stał pociąg z platformą z żołnierzami i zabytkowym wagonem, którym tak jak 90 lat uciekli niemieccy żołnierze wraz z władzami cywilnymi. Tym razem udali się tylko na krótką przejażdżkę w rejonie stacji. Zakończenie rekonstrukcji miało bardzo patriotyczny charakter. Mieszkańcy Wolsztyna i zaproszeni goście odśpiewali hymn państwowy.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wolsztyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto