Barłożnia. Szef firmy odpiera zarzuty

Właściciel zakładu pracy chronionej o którym pisaliśmy na naszych łamach, szczegółowo odpowiada na zarzuty stawiane mu przez byłych pracowników, dotyczące między innymi mobbingu i szykanowania.

-Mam codzienny kontakt z moimi pracownikami, przechodząc przez halę zawsze się witam, podaje rękę, nie chodzę do pracy pod krawatem, bo czasami sam pomagam na produkcji przy maszynach lub poprzez podwiezienie surowca wózkiem paletowym - wyjaśnia właściciel firmy, dodając, że dziwi go zarzut dotyczący nieprzestrzegania przepisów, związanych z funduszami PERFON,

-Nic nie wiem o omdleniach bohatera artykułu, inni pracownicy po ukazaniu się artykułu dziwili się o co chodzi, bo nigdy nie widzieli takiej sytuacji. Przestrzegamy wszystkich przepisów związanych z funduszami PFRON, które są kontrolowane przez Urząd Skarbowy- tłumaczy.
Były pracownik zarzucał również przedsiębiorcy to, że nie mógł latem wyjechać na wakacje, korzystają z możliwości pobytu w „fimowym domku“. Okazuje się, że domek letniskowy jest własnością nie szefa zakładu z Barłożni, a jednego z pracowników, którzy go użycza.

-Nie chce, żeby oczerniano szefa w tej sprawie. Domek należy do mnie, użyczam go współpracownikom na przykład za skoszenie trawy. Jeśli terminy kilku chętnych się nakładają, staram się sprawiedliwie wybierać. Jednak można mieć o to pretensje tylko do mnie- mówi jeden z pracowników.

A jak pracodawca tłumaczy to, że były pracownik twierdził, że nie otrzymał urlopu ojcowskiego? -Procedura przyznawania jakichkolwiek świadczeń polega na złożeniu przez pracownika odpowiedniego wniosku w którym uzasadnia daną prośbę/podanie. Do dnia dzisiejszego tylko jeden pracownik złożył wniosek o urlop ojcowski, który został rozpatrzony pozytywnie. Gdyby pracownik złożył wniosek, na pewno by otrzymał urlop. Nie jestem jednak zwolennikiem tego, ponieważ nasi pracownicy mają dodatkowe 10 dni urlopu i nie ma ich kim zastąpić, (jednocześnie zaznaczam że jest to moja osobista opinia na temat urlopu ojcowskiego)-mówi właściciel firmy.

- Wszystkie wnioski jakie złożył pracownik (a było ich kilka) zostały rozpatrzone pozytywnie zarówno te dotyczące PFRON jak i pozostałe – dodaje właściciel firmy. Jednym z zarzutów stawianych w artykule był nierówny podział pracowników. Z tym zarzutem właściciel firmy również polemizuje. -”Podział” pracowników jest taki jak w większości znanych mi firm, liczy się staż w pracy, następnie zaangażowanie w wykonywaną pracę i przede wszystkim na tym opiera się sprawa związana z wynagrodzeniem danego pracownika o której na dzień dzisiejszy decyduję osobiście – tłumaczy dalej właściciel firmy.

Wątpliwości byłego pracownika budziło wystawianie zaświadczeń o zdolności do pracy przez lekarza medycyny pracy. Temu stwierdzeniu pracodawca z Barłożni mówi kategoryczne „nie“.

-Zdolność do pracy wypisuje lekarz medycyny pracy po konsultacji pracownika z lekarzem specjalistą na przykład ortopedą. Wykonywane są również wszystkie obowiązkowe badania na które dany pracownik jest kierowany (np. badania krwi i moczu). Lekarz medycyny pracy wystawia zaświadczenia o zdolności do pracy na podstawie tych dokumentów, nie może kwestionować kompetencji specjalisty- mówi właściciel firmy.

Były pracownik zarzucał pracodawcy, że nie mógł pracować siedem godzin, mimo posiadanego zaświadczenia lekarskiego o konieczności krótszej pracy z powodu niepełnosprawności.

-Bohater artykułu nie złożył wniosku o siedmiogodzinny czas pracy. Zmieniły się przepisy dotyczące zatrudnienia osób niepełnosprawnych, w związku z tym praca w naszym zakładzie na dzień dzisiejszy opiera się na systemie dwuzmianowym ośmiogodzinnym, jeśli jedna osoba kończyłaby prace godzinę wcześniej utrudniałoby to działanie firmy- tłumaczy pracodawca.

W sądzie toczy się już sprawa Pawła Kopcia. -Sprawa drugiego bohatera artykułu jest jeszcze w sądzie, ponieważ orzeczenie sądu pierwszej instancji zawierało rażące błędy w uzasadnieniu wyroku .